Po drodze spotkałam kilku działkowiczów. Pan Rysio sobie nawet zażartował, czy czasem nie idę śnieg przekopać, póki od spodu jest wilgotniejszy, a niedługo stopnieje. Rzeczywiście trochę musiałam śniegu przekopać przy kompostowniku, bo ptaki rozniosły odpadki i zrobiło się brzydkawo. W domku niespodzianka. Jeszcze jesienią wrzuciłam do pudła wersalki dwa orzechy, żeby nie leżały gdziekolwiek. A tu - myszy zjadły je dokumentnie. Nie zjadły trucizny różowej w granulkach, którą ich poczęstowałam, ale orzechy owszem.
Obeszłam posesję. Śniegu jeszcze bardzo dużo. Zajrzałam do tunelu, kilka dziurek w folii zrobiło się od śniegowej czapy. Podlałam rozsady lawendy, bo zdaje się, że mają za sucho. Z piwniczki wyjęłam trochę warzyw na obiad - buraczki się kończą.
Krety już pracują.
Usiadłam na werandzie i wypiłam herbatkę. Bardzo gorącą. To wielka przyjemność tak siedzieć i pić gorącą herbatę.
W domu czekało na mnie wysiewanie do doniczek nasion pora, selera i ziół. Musiałam się spieszyć, bo zbliżała się pełnia księżyca.
Na przepisanie działki byłam umówiona na jutro. Ale na jutro zapowiadali deszcz. Dlatego też przyjechała do mnie do pracy pani Hania Gie z prezesem, aby umówić się na inny termin, ale ja zaproponowałam, że może zadzwonię po państwa Ka i uda się dziś pozałatwiać wszystkie sprawy. Finansowo jestem przygotowana. Jest także mój mąż. Nic tylko podpisywać papiery.
Luźna rozmowa. Poszerzamy krąg znajomości. Okazuje się, że pani Hania chodziła do szkoły z Andrzeja siostrą, że jej wnuczki chodzą do muzyka, że znamy Piotra Be ze stowarzyszenia budowy szkoły muzycznej itd...Świat jest mały.
Ale był także moment niespokojny. Pani Grażyna Ka zawahała się, czy dobrze robi odstępując mi działkę. Chodziło jej o prywatyzację działek pracowniczych. Sądziła, że po prywatyzacji mogłaby sprzedać ją za dużo większe pieniądze. Temat prywatyzacji jest ostatnio nagłaśniany, ale działkowcy się bronią. Podobno w Unii Europejskiej nie ma takiej formy własności ziemi.
Prezes ją uspokajał, że naszym działkom nic nie grozi, bo my jesteśmy za torami i żaden przedsiębiorca, czy handel tak szybko nie będą na tym terenie inwestować. A nawet gdyby miało do tego dojść to czeka Polskę długi proces legislacyjny w związku z tą formą własności. Także nie wiadomo czy unia się nie rozleci, zanim my się sprywatyzujemy, bo Polacy nie są zrywni do pracy.
Ostatecznie udało się. Dokumenty podpisaliśmy. Zapłaciłam wpisowe 120 zł. Państwo Ka uregulowali zaległości, władza odjechała, a myśmy we czwórkę jeszcze chwilę zostali na herbatę uregulować zobowiązania. Umówiliśmy się także na jutro na "wódeczkę", ale to już u mnie w domu. Andrzej ma ich do mnie przywieźć swoim samochodem, żeby nie błądzili po osiedlu.
Dziś poprosiłam moją koleżankę, która również kibicuje mi, Halinę Be, która szła kupować na swoją działkę wrzosy w Lidlu, żeby i mnie kupiła. Były po 2 złote, kupiłam 5 doniczek. Posadzę w niedzielę.
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 885
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: