Wczoraj przywitała mnie Eulalia. Jakże się ucieszyłam z naszego spotkania. Dawno nie widziałyśmy się "oko w oko". Chyba czekała, żebym zrobiła jej zdjęcie, bo nie uciekła od razu do wody. Zdążyłam wrócić do domku, wyciągnąć aparat z plecaka, zmienić baterie i kilka razy pstryknąć. Wcale się jej nie spieszyło. Siedziała i jakby podziwiała nasz stawik. Do wody wskoczyła jak już skończyłam sesję. Piękna jest moja Eulalia.
Kaczeńce dodają naszemu stawikowi szczególnego uroku.
Powoli razem z małżonkiem rozwiązujemy problem szklarenki. Chodzi o zabezpieczenie szybek prze podmuchem wiatru od środka. Wzmacniamy ją dodatkowymi płaskownikami. Wymyśliliśmy wspólnymi siłami sposób zamocowania. Czy zda egzamin nasz pomysł? Na razie zrobiliśmy daszek. Jeszcze zostały ścianki boczne.
Rojnik, który przezimował w szklarence zapewne wkrótce zakwitnie.
Zakwitły tulipany!!!
Przy chodniczku szafirowo.
Kwitną śliwy. A jak pachną!!!
Białe fiołki rozsiały się po wszystkich szczelinach i już zaczynają kwitnąć.
Uwielbiam na nie patrzeć. Podziwiam je za ich mądrość życiową.
Jeszcze jeden widok na stawik.
Sobota była piękna. Myłam okieneczka, prałam firaneczki. Sprzątałam, wietrzyłam. W międzyczasie odwiedzili nas goście - pan Darek z żoną Edytką. Przywieźli pyszne ciasto. Wspaniała sobota.
A dziś? Ochłodziło się. Na koniec dnia spadł deszcz. Bardzo potrzebny. Za tydzień będzie trzy dni wolnego. Wybieram się do Warszawy. Zajrzę do córek i odwiedzę grób Mamy. Przywiozę także Fifi do Radomia. Będzie miała Fionka koleżankę przez miesiąc. Taki mam plan.
W minioną sobotę rzeczywiście pogoda była jak w przysłowiu. Przyjechałam dość wcześnie (oczywiście na moim łabędziu), żeby przepikować pomidory. Dawno powinnam to już zrobić, ale z wolnym czasem było krucho. Wybujały mocno. Myślę jednak, że nic im nie będzie. Może grad, który właśnie spadł podczas mojego pikowania nic złego nie wywróżył.
Najdłużej uchował się w zakamarkach, pod drzewami. Pozostały szybko stopniał.
W tym roku będę miała cesarską koronę. Kupiłam ją 3 sezony temu, ale nie udało mi się zobaczyć jak kwitnie. W tym roku wystrzeliła w górę, że widać ją z ulicy. Martwię się, żeby nikt mi jej nie przywłaszczył.
Kwitną też sasanki, ale wydaje mi się, że słabiej niż w ubiegłe lata.
Za to hiacyntów jest bardzo dużo.
Najpiękniejsze, najurokliwsze są moje kaczeńce. Przywiozłam je kilka lat temu znad Buga specjalnie do mojego oczka. I trzymają się! Uwielbiam je.
Same się po oczku rozchodzą. Wciskają się nawet pod mosteczek.
A to już zdjęcia z niedzieli. Łapałam samoloty, ale tylko jednego udało mi się lepiej sfotografować moim starym Samsungiem. Ćwiczyły nad moim niebem. Jeden to leciał tak nisko, że prawie nad moim domkiem. Ciekawe, czy mnie widział jak go łapałam aparatem.
To już końcówka mojej osobistej marchewki, która przechowała się w mojej piwniczce. Obrałam i zamroziłam.
Ciągle mam problem ze szklarenką i z jej szybkami, które wylatują od dużego podmuchu wiatru. Małżonek uważa, że trzeba je zabezpieczyć dodatkowymi płaskownikami po dwa na szybkę. Już nawet kupił te płaskowniki. Teraz problem, jak je umocować. Myślimy. Jak wymyślimy i pomysł zda egzamin "opatentujemy"go u producenta tych szklarenek.
Święta wielkanocne, a w moim Koperkowie nic nie zakwitło na żółto. Nawet forsycje nie wypuściły swoich kwiatów dla ozdoby ogrodu. Tulipany też jeszcze nie spieszą się. Jakoś smutno bez słonecznych kolorów. W ubiegłym roku o tej porze kwitły już forsycje i kaczeńce w oczku. Dobrze, że choć synoptycy pocieszają zapowiadając poprawę wiosennej pogody już zaraz po świętach. Może jeszcze kilka dni ...
.
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 887
« kwiecień » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | ||
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: