Uffff. ale ciężki tydzień. Nadal upał, a ja ciągle pracuję widłami i grackami przy odchwaszczaniu alejek. Już jestem tak zmęczona, że jak wracam, to trzęsą mi się ręce i nogi, a rano z łóżka podnieść się nie mogę. Nie jestem pewna, czy nie robię sobie jakiejś krzywdy. Może to praca ponad moje siły? Ale kto ją wykona lepiej ode mnie? Na małżonka nie mogę liczyć, a wynająć kogoś, też zły pomysł.
Przechodzący obok działkowicze nawet głośno podziwiają moją pracowitość. Być może w duchu myślą "co za głupia baba, zamiast chłopa zagonić do roboty, to sama się szarpie". Ale ja centymetr po centymetrze idę do przodu.
W czwartek zrobiłam "alejkę prymulkową". Jest między chodnikiem i sadkiem. Najtrudniejsze było przekładanie kamieni, które były ułożone wzdłuż chodnika. Potem przy nich uporządkowałam kamienne goździki. Po przeciwnej stronie chodnika wzdłuż tej alejki posadziłam "pod sznurek" te same asterki, co przy alejce irysowej i piwoniowej i rozsadziłam pierwiosnki. Zrobiłam także obrzeże z folii od strony łączki w sadku. W alejce tej mają rosnąć także wieloletnie byliny, tulipany i liliowce, także juki. Na razie za uroczo to nie wygląda, ale może już w przyszłym roku ucieszy oko moja praca.
Janek nadal pracuje "w domku".
Zaś wczoraj zrobiłam "alejkę skalniakową" po drugiej stronie chodnika. Także poprzekładałam kamienie wzdłuż chodnika i wszystkie rośliny poprzesadzałam, grupując je w jakieś mniejsze skupiska. Czy taka operacja im nie zaszkodzi? Środek lata. Powinno się to robić na wiosnę albo, jesienią, a nie jak ja, w lipcu. Zobaczymy.
Też wczoraj dostałam "wielki" prezent od małżonka. Wszystko przywiózł mi swoim transportem Piotrek, małżonka kuzyn. "Podarował" mi stare meble swoich rodziców. Dostałam pomalowany na biało kredens kuchenny, który moi teściowie kupili sobie po ślubie (lata pięćdziesiąte). Kredens z "lodówką". Lodówka to taka skrzynia w tym kredensie, w której znajduje się pojemnik z cynkowej blachy na lód. W tym lodzie przechowywało się (pewnie nie za długo) mięso. Dla mnie będzie to fajna skrytka, a blaszany pojemnik też może się do czegoś przydać. Dostałam także stoliczek z szufladką na wysokich cienkich nogach. Taka toaletka. Wszystko drewniane. No i jeszcze przywiózł naszą starą wersalkę. Janek zdążył już wymalować pokój, więc wszystko od razu było wstawione. Pokoik robi wrażenie. Czuję się dowartościowana.
A dzisiaj? Janek zakończył swoją pracę, a mnie została jeszcze ściana wschodnia, ale na nią już dziś nie miałam ochoty. Odpoczywałam od tej katorgi i zajęłam się porządkowaniem wszystkich kwiatów na działce. Przenosiłam je z jednego miejsca na drugie. Także sprzątałam i układałam w pokoiku. Biorę "Ibuprom max" i jakoś funkcjonuję.
Przez ten tydzień fajnie opaliłam się. Nawet dwa razy zeszła skóra, ale opalenizna została. Urlop powoli się kończy. Jutro to chyba sobie odpuszczę, bo nie wiem czy wstanę.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: