Trzynaście lat dzień w dzień od poniedziałku do soboty, a odkąd małżonek odszedł z "Łucznika" to nawet po 10 godzin dziennie, stania za ladą. Kawał żmudnej pracy. Teraz ta działka i te wolne soboty, jak dzisiejsza, to jakby premia za tamten trud.
Dzisiejsza sobota trochę poszarpana z racji kolacji imieninowej u Marty (ciotecznej małżonka). Zamiast tradycyjnego kwiatka miały być słoneczniki z mojej działki, a pięknie zakwitły. Tymczasem zanim doniosłam go do domu (20 minut), to już oklapł. Próbowałam go postawić dodając do wody cukru (skąd pomysł?), ale nie podniósł się. Czego dodają kwiaciarki, że im tak pięknie kwiaty się przechowują?
Przed godz, 10 już byłam w swoim królestwie. Wcześnie rano przygotowałam na obiad bigosik z cukinii (oczywiście część dla siebie, odgrzałam na grillu).
Pierwsze co postanowiłam dziś zrobić, to zająć się osami. No nie da się spokojnie wejść do domku. Zrobiły sobie gniazda w daszku werandki i wciskają się tam przez szpary między deseczkami. Wcześniej zobaczyłam, że mam osi kokon w schowku. Może to nawet nie był osi, tylko szerszeni. Wstawiłam tam zieloną płytkę "Globol" i poskutkowała. Już żadne żółtki tam mi się nie kręcą. Został tylko po nich pusty kokon, który wyrzuciłam i zapach. Zapach ula. Wiem jaki jest zapach ula, bo moja mama miała pszczoły przy domu. Zapachów nie zapomina się. Aha, gdzieś słyszałam, może nawet z jakichś mediów, że jeśli człowiek na starość zaczyna mieć problem z odróżnianiem zapachów, to może to być sygnał choroby Alzheimera. W szczególności zapach truskawek jest takim sygnałem. Na razie świetnie rozpoznaję ten zapach. Ale wracając do moich os, powiesiłam im tę płytkę przed nosem. Co prawda wisi na powietrzu, ale może zadziała. Bo jak nie, to....
Zrobiłam też dziś porządek w schowku, bo wszystko leżało pod nogami. Miałam jakieś tam gwoździe, jakiś spory kamień zamiast młotka też się znalazł. Na ścianach mój poprzednik sprytnie przybił grube deski. Nawbijałam do nich sporo gwoździ i teraz mam "haczyki" do wieszania. . Natychmiast je zagospodarowałam. Znalazło się nawet miejsce na węża.
Wymyśliłam też dziś kładeczkę do oczka. Czasem, jak brakuje mi wody do podlewania z beczki, to biorę ją z oczka. Po kamieniach niewygodnie sięgać podlewaczką. Teraz położyłam sobie deseczkę. Jest lepiej. Przydałby się mosteczek (jak z piosenki "Zielony mosteczek ugina się...), ale na razie niech tak będzie. Może małżonek domyśli się jak zobaczy, że mam problem i coś zrobi. Hania to ma piękny mostek nad swoim oczkiem, ale jej to był "szyty na miarę" i na pewno sporo kosztował. Na razie mnie nie stać na taki gadżet, a i oczko moje nie jest takie duże jak jej.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: