Byłam z małżonkiem u mojej mamy. Jego stary "Polonez" spisał się bardzo dobrze. Żadnych nieprzewidzianych przystanków nie było. Pogoda także nam dopisała. Odwiedziny również udały się, pomimo iskrzenia pomiędzy mną a siostrą w ostatnim czasie. Pochwaliłam się im swoją działeczką. Siostra obejrzała bardzo pilnie moje zdjęcia, kilka nawet jej zostawiłam.
Szczególnie spodobał się jej stół w altance i ławka. Nawet poprosiła, bym przysłała jej wymiary, bo może taki sam sobie postawi na swojej posesji. Mamie zaś, ponieważ już zdjęć nie widzi, opowiedziałam o swoim ogrodzie. Niby słuchała z wielkim zainteresowaniem, uśmiechała się, ale wydaje mi się, że nie bardzo do niej moja radość z posiadania działki docierała. Chciałam ją wciągnąć w rozmowę o pietruszkach, porach i selerach, ale ona jakby nie wiedziała co to jest pietruszka, por czy seler. Myślę, że mama bardzo zestarzała się i już nie pamięta czasów, gdy ona była gospodynią. Inna sprawa, że mama więcej była rolnikiem niż gospodynią. Detale, o których ja jej opowiadałam, mogły być dla niej mniej ciekawe. Dla niej wyzwaniem były pola i łąki, a nie jakś działeczka i jakaś pojedyncza marcheweczka.
Podjechaliśmy na "futur". Siostra chciała pochwalić się swoją budową. No cóż - szkoda słów i mamy emerytury. Tyle, że mama była, że zobaczyła na co córka wydaje jej pieniądze, bo banki nie chcą już jej kredytować i że ruszyła się z domu na swoistą wycieczkę. Kto wie czy to nie ostatnia jej podróż na futur. Mamie zaczyna plątać się przeszłość z teraźniejszością. Nie chciała za długo na futurze siedzieć, bo chciała wracać do swoich dzieci. Szybko jednak się połapała, jak zapytałam o te jej dzieci, uśmiechnęła i poprawiła się, że do kotków. Siostra zafundowała jej na starość kociarnię. Nie udało mi się policzyć ile ich mają. Jedne w klatkach, inne wolne. Mają być lakarstem na szczury - podobno jest ich pełno, także na wsi, tylko ludzie nie przyznają się, że i u nich grasują. O wnukach, że ma, pamiętała wszystkie, ale już imion i cokolwiek o nich - już nie potrafiła powiedzieć. Pamiętała także, że jedna jej córka nie żyje. Ze mną od czasu do czasu rozmawiała jak z obcą osobą. Trudna jest starość.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy w sąsiedniej wsi ciotkę, mamy starszą siostrę. Z ciotki pamięcią jest jeszcze gorzej niż z pamięcią mojej mamy. Był akurat brat z bratową, więc mieliśmy okazję pogadać o naszej rodzinie i naszych problemach. Jak zawsze, gdy przyjeżdżamy, zaglądamy na parafię i obchodzimy groby rodzinne. Pogadamy z napotkanymi po drodze znajomymi. Na dłuższe wizyty ciągle brakuje czasu. Może jak już będziemy wolni od pracy, jak obydwoje będziemy na emeryturach, może wtedy uda się nam na dłużej rozgościć. Marzy mi się choć tydzień takiego urlopu. Marzy mi się ...
Na razie jednak, czas nas goni. I tak, dziś już późnym wieczorem, byliśmy z powrotem. Jeszcze wstąpiliśmy na działeczkę. Posadziłam mamusine stokrotki, które rosły między ulami i orzech laskowy z sadku. Przywiozłam także pieniek i drewniany wazonik, pamiątkę po ojcu.
Do tej pory każda wizyta u mamy i nawet krótki spacer nad Bugiem mnie wzmacniały.
Dziś w sumie, pomimo udanej podróży, jest mi źle.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: