Nie jestem przesądna i w zabobony nie wierzę. Ale nie lubię, jak mi czarny kot drogę przebiega, bo muszę wtedy zatrzymać się i zrobić obrót o 360 stopni, żeby pójść dalej. Podobnie sprawa ma się, gdy wyjdę już z domu, a za chwilę okazuje się, że czegoś zapomniałam, bo muszę wtedy wrócić i zdrowaśkę przesiedzieć na krześle. Albo jak bieliznę przez nieuwagę odwrotnie nałożę, muszę się spodziewać, że coś mi nie pójdzie po myśli. Sama trzynastka jeszcze taka zła nie jest, ale dwie trzynastki nie raz mi dokuczyły. Tak samo było i dzisiaj.
13 maja - piękna słoneczna niedziela. Przed południem zrobiłam małe pranie, na obiad krupnik z pęczaku na żeberkach (ugotował się dość szybko, bo kaszę namoczyłam wieczorem), spokojnie go sobie zjadłam i spakowałam się do wyjścia. Zadowolona zadzwoniłam do mamusi. Akurat siostry nie było w domu, więc mogłyśmy spokojnie sobie porozmawiać. Powiedziała, że siedzi w domu, że jest zamknięta na klucz, żeby złodziej do domu nie wszedł. Sama też wyjść nie może. Nie ma kluczy, bo mogłaby je zgubić. Siostra też boi się, że mamusia mogłaby wyjść, ale nie wiadomo czy potrafiłaby sama wrócić. Dlatego ją zamyka, gdy gdzieś wychodzi, czy wyjeżdża. Czasem na długo. Jednym zdaniem - mamusia jest w klatce, jak niektóre jej koty. Rozmawiałyśmy, że może przecież mieszkać u mnie. Niechby od siebie odpoczęły, choćby na jakiś czas. Ale mamusia powiedziała, że nigdzie nie chce jechać. Jej tak dobrze. Już się nie kłócą. Są sobie potrzebne. Powiedziała mi też w sekrecie, że siostra kupiła sobie grilla, że urządza sobie działkę, bo chce jak najszybciej wyprowadzić się z tego starego domu, gdzie tylko szczury i myszy. Na moje pytanie, co by zrobiła, gdyby coś złego w domu się działo, a była sama - odpowiedziała, że wybiłaby szybę i wołała o pomoc sąsiadkę. Na wsi słychać daleko. Żebym się nie martwiła - poradzi sobie.
Ale jakże się nie martwić. Przegadałam z swoimi myślami całe popołudnie. Zabrakło czasu i motywacji na jakąkolwiek pracę w warzywniku. Humor poprawiła mi nowa żabka, jakby córka Eulalii. Też zielona z paskiem na grzbiecie, jeszcze malutka.
Wieczorem zadzwoniła siostra. Całe popołudnie do mnie wydzwaniała, a że ja nie posiadam komórki, tylko telefon stacjonarny w domu, więc była szczególnie niezadowolona. Chodziło jej o rysunek mojej altanki, żebym jak najszybciej wysłała, bo już nagrała majstra do stołu i ławki, a ze zdjęcia trudno wyczytać wymiary. I żebym wysłała jej priorytetem. W rozmowie była bardzo niesympatyczna, szczególnie gdy rozmawiałyśmy na temat mamy, że znów zaiskrzyło między nami. A już myślałam, że po ostatniej naszej wizycie, zbliżamy się do siebie - tymczasem znów o krok dalej, aż strach pomyśleć co dalej.
A zapowiadało się ładne popołudnie. Może to przez tę trzynastkę?
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: