To był (dla mnie) bardzo trudny dzień. Byłam z Anią na debacie u prezydenta na temat wybranego projektu szkoły muzycznej. Na sali konferencyjnej oprócz prasy byli także organizatorzy konkursu, jurorzy oraz trzy zespoły wyróżnione. Byli pracownicy Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, mój kolega Władek i publiczność, to znaczy Ania i ja. Najpierw głos zabrał przewodniczący jury, uzasadniając wybór projektu. Mówił bardzo płynnie, pięknym językiem polskim. Z przyjemnością wysłuchałam jego mowy. Potem zaprezentowali swoje projekty architekci wyróżnieni, następnie odbyła się otwarta dyskusja. Była ona tak żenująca, że wstyd było jej słuchać. Przegrani architekci próbowali dokopać zwycięzcy. Przysłuchiwałam się uczonej dyskusji z wielką cierpliwością, ale gdy już (moim zdaniem) sięgnęła dna, poniosło mnie. Nie wytrzymałam i zabrałam głos. Czerwona ze wstydu nad poziomem dyskusji, niemal ze łzami w oczach i drżącym z nerwów głosem wyraziłam swoje ubolewanie nad tym co właśnie usłyszałam. Powiedziałam, że jestem członkiem społecznego komitetu budowy szkoły, jest ze mną córka - dyrygentka, i jest mi wstyd, że po trzech latach naszej (stowarzyszenia) mozolnej pracy społecznej muszę być świadkiem tak żenującej dyskusji. Czas ją zakończyć. Czas wziąć się za budowę. Podziękowałam wszystkim za udział w konkursie, pogratulowałam zwycięzcy. Zaznaczyłam, że uwagi kolegów architektów są ważne i dobrze by było gdyby zwycięzcy, młodzi architekci, wzięli na warsztat uwagi swoich starszych kolegów. Trzeba nam, żeby nasza szkoła, jak wcześniej powiedział mój kolega Władek, była tą radomską Polihymnią. I niech nią będzie. Bardzo się zmęczyłam swoim wystąpieniem przed tak ważnymi osobistościami, ale okazało się że to jeszcze nie koniec. Przyszedł pan prezydent. Zabrał głos, a ja znów nabrałam wątpliwości, czy aby konkurs nie zostanie unieważniony. Dlatego ponownie zabrałam głos z konkretnym pytaniem do pana prezydenta, czy w przyszłym roku budujemy szkołę. Zapewnił mnie, że tak, ale za chwilę, obawy swoje ujawnił architekt prowadzący dyskusję, że będzie problem, gdy panowie odwołają się do sądu. Nic już nie mówiłam. Po prostu odebrało mi mowę. Czekam, co będzie dalej. Może wystarczy mi sił. Ale jeśli szkoła nie powstanie (przez tych panów) to mnie w Radomiu nie ma czego szukać.
Po pracy pojechałam na działeczkę z gościem. Pani Ewa z Firmy "Ziaja" chciała zobaczyć moje Koperkowo. Najbardziej podobał się jej mój kibelek. Oczywiście stawik także.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: