Dziś druga wycieczka w Góry Świętokrzyskie. Oczywiście z Anią. Tym razem do Kielc pojechałyśmy PKS-em, potem BUS-em do Chęcin. Weszłyśmy na zamek.
No a potem w góry. Przez "piekło" do "raju", czyli najpierw do Jaskini Piekło, potem do Jaksini Raj. Po drodze znalazłam ciekawy kamyczek - piaskowiec, przypominający stopę do kostki. Pomyslalam, że fajny mógłby byc temat do baśni. Wzięłam go ze sobą, może jest zaczarowany?
W Jaskini Raj bilety po 13,50 zł. Było fantastycznie. Chłodno - tylko 8 stopni, więc ubrałyśmy się przed wejściem nieco cieplej. Obchód trwał pół godziny: stalaktyty, stalagmity, cuda i cudeńka natury. Świetna przewodniczka. Nie można było wnosić plecaków, trzeba było je zostawić na zewnątrz, na przykład w przechowalni. Także nie można było fotografować. Ale jeden jakiś starszawy facet mający super sprzęt koniecznie chciał robić zdjęcia. Co próbował wyciągnąć swój sprzęt, to przewodniczka zaraz go namierzyła (jakby umiała czytać w jego myślach). Kilka razy mu zwracała uwagę, a on swoje. W końcu zdenerwowała się i go zrugała, że co sobie wyobraża, że jak jest zakaz to zakaz. Jeśli się nie dostosuje do niego, zawezwie straż i go wyprowadzą na dodatek z mandatem. Facet zaczął ją przekonywać, że do zdjęcia nie będzie używał flesza, że jego aparat działa na podczerwień, czy coś w tym rodzaju - próbował ją przekonać. A to przewodniczkę rozzłościło do żywego: co sobie wyobraża, że jak ma super sprzęt to ważniejszy jest od pozostałych turystów? Każdy by chciał zrobić sobie choć jedno zdjęcie. Oczywiście - ja także chciałabym sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Może jeszcze na tle jakiegoś wypasionego stalaktytu. Ale jak zakaz, to zakaz. Facet coś tam jeszcze mruczał, a że stał koło mnie więc mu wytknęłam, jaki przykład daje młodzieży (akurat my obydwoje byliśmy w tym obchodzie staruszkami). W końcu zaprzestał swoich prób (chyba).
Minionej nocy burza przeszła także i nad Jaskinią Raj. Podobno napadało tak dużo deszczu, że jaskinia zaczęła przeciekać. Bardzo rzadko to się zdarza. Mnie kapnęła kropelka wody na nogę, to ją poczułam, ale na głowie miałam kapelusik, więc nie poczułam większego kapania. Ania mówiła, że na nią spadły 3 kropelki wody. Podobno to na szczęście. W drodze do Kielc, jak już wysiadłyśmy z BUS-a (bilet 2 zł) znalazłam przy BUS-ie 5 zł. Zawsze to jakieś szczęście.
W Radomiu byłyśmy o godz. 18,20. Małżonek już czekał z samochodem, bo koniecznie chciał byśmy po jechały z nim na imieniny Krzysztofa i Henryki. I pojechaliśmy - na 2,5 godziny. Gospodarze jak zawsze szczerzy i otwarci. Obydwoje już na emeryturze. Wyremontowali dom. Gospodyni, wyśmienita kuchareczka. starała się zadowolić wszystkich gości, także nas spóźnialskich. Menu jak zawsze wyśmienite.
Z wycieczki przywiozłam jałowiec, bluszcz i jakiś żółto-fioletowy kwiatek (do mojego gaiczku). Także kamień bardzo ciekawy (Ania go przytaszczyła w swoim plecaku). Jak zważyłam - 6 kg!
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: