Świąteczny dzień. Święto Wojska Polskiego. Święto Wniebowzięcia Maryi Panny. Święto Matki Boskiej Zielnej i ogromny odpust w Kodniu.
Obrazek z dzieciństwa - wiersz z tomiku "Bugiem do Kodnia"
Ciągną się tłumy, kurz razem z nimi
Wzbija się w niebo nad ich głowami.
Idą z daleka boso po ziemi
Niosąc ze sobą kosze z plonami.
Postawią wszystkie przed Matką Boską,
Co na nich w Kodniu czeka co roku
I podziękują za wszelkie łaski
I za opiekę, za plon, za pokój.
Zaniosą także worki z grzechami,
Co ciążą w sercach niby kamienie.
W piersi się bijąc, szczerymi łzami
Błagać Ją będą o przebaczenie.
Będą się do niej modlić noc całą
I biały ranek, aż do południa,
By znów powrócić tą samą drogą
Lecz już nie tłumem – każdy z osobna.
Zostaną po nich na drodze śmieci,
By mogły dzieci biednych rodziców
Poszukać różnych zgubionych rzeczy:
Gwizdków, pierścionków, czy baloników.
Jakąż to drogę trzeba pokonać
I ileż czasu przeznaczyć na to,
Aby samemu móc się przekonać,
Że rozgrzeszenie jest też zapłatą.
W tym roku nie pojechaliśmy na odpust. Krucho z kasą, a u mamy nic złego się nie dzieje. - dzwonię co tydzień.
Dziś wstałam skoro świt, wszyscy jeszcze spali - a ja nastawiłam wino. Będzie to moje pierwsze wino (z wiśni i jeżyn) . Ale zanim je nastawiłam ugryzła mnie osa. Przez otwarte okno zleciały się osy do arbuza, którego małżonek zostawił na stole w kuchni. Jednej nie zauważyłam, jak je tłukłam i mnie ugryzła w czarty palec prawej ręki. Strasznie piekło. Natychmiast przyłożyłam cebulę, trochę wyssałam, ale to niewiele pomagało. Pocierpieć musiałam. Może to kara i zarazem pokuta, że nie pojechałam na odpust, albo co? Taki zbieg okoliczności.
Dzień był upalny. Właściwie przesiedziałam go na działeczce. Niewiele zrobiłam, bo ten bolący palec nie dawał mi popracować. Tyle że podlałam warzywnik i trochę oczyściłam zielnik i przy oczku podłubałam.
Wieczorem przyjechał małżonek na kawę. Zrobiłam sałatkę z czerwonych pomidorów z cebulką, ze śmietaną, z ziołowym pieprzem i solą. Do tego trochę chlebka na przekąskę. Taką mama robia nam w dzieciństwie. Zjedliśmy ją ze smakiem. Prawdziwa rozpusta - tak najeść się, żeby ledwo wstaś od miski.
I dzień wolny przeleciał.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: