Dziś sobota, drugi dzień kalendarzowego lata. Jest upalnie. Ostatnie dni tygodnia po 30 stopni i więcej. Także burze. We wtorek była taka burza, jakiej w Radomiu nie pamięta się. Sporo szkód narobiły pioruny. Spaliło się wiele komputerów i telewizorów. Nie było prądu. Głównie w Śródmieściu i na Plantach, ale także na Godowie. Działkowiczka opowiadała, że piorun walnął gdzieś w pobliżu ich bloku. Nie mieli łączności ze światem, nawet prądu. Podczas tej burzy odsłaniano pomnik Kaczyńskich w Radomiu (pierwszy w Polsce). Przybyło bardzo dużo ludzi, także z Polski. Niektórzy przemawiający nieco poskracali swoje przemówienia, ale uroczystości nie przerwano. Odbyła się zgodnie z harmonogramem. Publiczność także wytrwała do końca.
Czerwiec ma pięć weekendów. Ten jest czwarty. Będzie ich w czerwcu pięć. Na dzisiaj zaplanowałam warzywnik. Ustawiam sobie parasol przeciwsłoneczny i pod nim pracuję. Inaczej nie dałoby się wytrzymać – tak smaży.
Jednak nie udało mi się całkowicie ochronić cebulę przed śmietką. Sporo uszkodzonej wyciągnęłam z ziemi. Jest tak dużo ogrodniczych problemów do rozwiązania, że jeszcze wiele muszę się nauczyć i to nie wiadomo, czy doścignę nowe pojawiające się mutanty wszelkiego paskudztwa. Owady na różach, które pojawiły się w ubiegłą niedzielę, jak potem wyczytałam w Internecie, to z chrabąszczowatych niszczycielka ogrodniczka. Dobrze, że małżonek szybko na nią zareagował odpowiednim opryskiem, ale i tak nie wiadomo, czy nie pojawią się w przyszłym roku, bo może już zdążyły się okopać pod różami i znieść tam swoje jaja. Problem też mam z liliami św. Antoniego. Też jakieś larwy je konsumują – problem pojawił się już w ubiegłym roku, ale nie udało mi się go rozwiązać. Szukać, pytać, czytać … czytać, pytać, szukać. Ciągle.
Dzisiejszej nocy nie było czarnego kota. Pusia spała spokojnie. Za to w ciągu dnia pojawił się. Pusia akurat siedziała na swojej miejscówce nad kamieniołomem i czatowała na jaszczurki, jak nagle usłyszałam jej płacz, niemal wołanie o pomoc. Wyglądam przez okienko i widzę czarnucha. Pusia cała się trzęsie – widać dobrze go zapamiętała. Czarnuch jak tylko mnie zobaczył zaraz uciekł. Zajrzałam do szklarenki – niedojedzona pusina puszeczka puszka skonsumowana, ale granulki kitekat nie ruszone. I ja się dziwię dlaczego Pusia nie chce suchego kitekat.
Dziś małżonek dokończył instalowanie stolików „do ściany” w domku. Przybyło mi więc dwa: jeden w części kuchennej, a drugi na werandzie. Na tygodniu je umalowałam. Są koloru srebrnego, bo taka farba mi została z poprzednich malowań. Takie stoliki są bardzo wygodne, a jak smakuje poranna kawa na werandzie, można się domyślić.
Nie ma jednak tak dobrze – zawsze dla równowagi coś musi być źle. Otóż przecieka mi w kilku miejscach dach. Nie wiedzieć czemu – papowce same wyskakują z desek. Myślę, że to właśnie przez te dziurki po tych gwoździach papowych dostaje się woda i dach przecieka. Powinnam dach przesmarować lepikiem, ale Może jeszcze w tym roku uda mi się zaoszczędzić i położę drugą warstwę papy (termozgrzewalną). Wtedy może problem zniknie.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 887
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: