Dochodzi południe, a ja dopiero uporałam się ze skutkami porannej burzy. Deszcz był tak ulewny, że woda przez próg wlewała mi się do domku. Dach przeciekał. Cały poranek walczyłam więc z wodą. Pusia pilnie mnie obserwowała. Potem w ogrodzie. Najbardziej ucierpiała kukurydza. Leżała na ziemi, jak długa. Podniosłam ją i po kilka powiązałam do siebie i do kijków po połamanej pergoli z E.Leclerka (więcej korzyści mam z tych kijków, niż miałam z pergoli, która po kilku silnych wiatrach połamała się). Także pochylił się bób i ziemniaki, ale może same się podniosą. Koper w ogórkach też się pochylił, kwiaty w kępach. Aż żal było patrzeć, gdy leżały na ziemi, upaprane błotem. W szklarence niespodzianka. Kitekat zjedzony, ale nie tylko. Zapadła się ziemia. Co prawda niewiele, bo jakieś pół metra kwadratowego, ale jednak. Zaraz za ścianką szklarenki, może niedkładnie była zasypana podczas jej budowy i dopiero odezwała się po kilku latach. Widać była bardzo mocna burza.
Za to noc dzisiejsza była spokojna. Pusia mnie nie niepokoiła. Obudził mnie dopiero ten deszcz, albo może sen. A śniło mi się, że obcięłam warkocz. Niby to była ul. Traugutta. Szłam od dworca i po drodze zobaczyłam zakład fryzjerski. Pomyślałam, że obetnę w końcu swój warkocz – ciągle nie mam kiedy, a tu po drodze. Były dwie fryzjerki. Jedna nie chciała się podjąć – „taki warkocz obciąć?” Za to druga bardzo chętnie. Zaproponowała mi fryzurę na „Barbie”. Niech będzie. Poprosiłam ją tylko, aby obcinając warkocz składała włosy. Widziałam, jak obcinany pasemkami warkocz układa na stoliku obok. Nie było mi żal. Była ze mną Dorotka. Tylko przyglądała się, ale nic nie mówiła. Wiedziała, że po weselu mam go obciąć, więc nie dziwiła się… Może rzeczywiście czas najwyższy obciąć ten warkocz i zacząć bywać u fryzjera?
Dziś krótszy weekend. Niedługo przyjeżdża po nas małżonek i wracamy do domu. Po południu jedziemy do Bartodziej. Tamtejsza szkoła zilustrowała „Baśń o mnichu”, którą napisałam na zamówienie Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Bartodzieje. Dziś ją promujemy podczas lokalnego festynu. Bartodzieje będą miały drugą moją baśń. Poprzednią „Baśń o żołędziu”, którą także ilustrowała szkoła, wydało Stowarzyszenie.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 887
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: