Bloog Wirtualna Polska
Są 1 279 323 bloogi | losowy blog | inne blogi | zaloguj się | załóż bloga
Kanał ATOM Kanał RSS

JASZCZURKA

środa, 31 lipca 2013 7:12
Skocz do komentarzy

 

29 lipca, poniedziałek – godz. 16 – upał (38stopni).

30.07.2013 218.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jest tak gorąco, że małżonek przedłużył mi weekend o jeden dzień. Dobrze, bo raniutko mogłam przejść się po ogrodzie i wybrać najładniejsze działki do nagrody, także zrobić kilka fotografii do kroniki ogrodowej i do ogrodowej strony internetowej. Jeszcze zostało mi obejrzeć 25 działek w drugim końcu ogrodu, czyli na jakieś pół godziny pracy, ale zaczynało się robić gorąco, że odłożyłam przechadzkę na wieczór lub na jutrzejsze popołudnie. Piękny jest nasz ogród. Gdybym tak miała więcej czasu … no i … Pusia. Dzisiaj na czas obchodu zamknęłam ją w domku (dobrze, że w domku jest chłodno). Pewnie spała, bo jak wróciłam to się przeciągała. A noc była nieprzespana. Trudna była ta noc. Zaczęło się od tego, że wczorajszy wieczór był ciepły. Za nic nie chciała wracać do domu. Goście już pojechali, ja po wieczornej toalecie położyłam się z „Miłoszem”  do łóżka, dla Pusi zostawiłam otwarte okieneczko do pokoiku. Co jakiś czas odkładałam książkę, by zobaczyć, gdzie jest Pusia. A Pusia „warowała” przy okieneczku, ale do powrotu do domku nie mogłam jej namówić. Całkiem jak z dziećmi, co to z podwórka nie chcą wracać. Ileż to razy musiała mamusia po nas wychodzić, a my ciągle, że jeszcze chwilkę, malutką chwileczkę. Tak więc wspominając swoje dzieciństwo, pozwoliłam jej pobyć na dworze dłużej, tak jak wspomniałam na wszelki wypadek miała okieneczko uchylone. Dochodziła godz. 23. Nagle rozległ się straszny pusiny wrzask pod drzwiami. Rzuciłam „Miłosza” i pędzę do drzwi. Oczywiście zamknięte. Jak na złość wyjęty był  klucz z dziurki. Co tu robić? „Co się dzieje? Co się dzieje?” – krzyczę i klamką szarpię i po klucz sięgam. Otwieram drzwi. Pusia w pozycji obronnej, czyli siedzącej, aż się gotuje – tak warczy, ale wroga już nie widziałam. Uciekł. Natychmiast, gdy tylko otworzyłam drzwi Pusia wskoczyła do domku i schowała się pod stół warcząc. Zamknęłam drzwi, popatrzyłam przez okienka, czy nie widać gdzieś tego kota, pozamykałam okienka, odłożyłam już „Miłosza” i położyłam się spać. Ale gdzie tam – sen nie przychodzi. Może zbyt późno piłam popołudniową kawę?  A może znów ta pusina adrenalina? Dochodziła północ, a więc prawie po godzinie, słyszę lament pod drzwiami. Płacz. Miauczenie jakby mi już znane.  Zerwałam się na równe nogi. Pusia też spod stołu do drzwi doskoczyła i dawaj warczeć. „Pusia, uspokój się. Nic ci nie grozi” – uspakajałam Pusię. Nie dała się uspokoić, nawet pogłaskać. Wyjrzałam przez okienko – ciemno, nic nie widać. Otworzyłam drzwi – wyjrzałam, też ciemno. Też nic nie widać. I znów popatrzyłam przez okienka, pozamykałam. Pusia tylko patrzyła, jak ja sprawdzam, czy wszystko jest O.K. Pomyślałam, że może postoję za firanką dłuższą chwilę. Może wróci. I opłaciło się. Po dość długim czasie widzę zza firaneczki, że coś się jakby poruszyło przed werandką. Delikatnie odsuwam firaneczkę i widzę … czarnuszka w białych skarpetkach i pod krawatem. Powoli wszedł na werandkę i dłuższą chwilę stał przy drzwiach. Co tam robił? Może zaglądał do kosza na śmieci? Przypomniało mi się, że nie dałam mu nic na kolację z pusinowego stołu. Czarnuszek po chwili odszedł spod drzwi w kierunku kompostownika. Nawet nie zajrzał po drodze do szklarenki, gdzie ma swoją miseczkę (wiedział, że jest pusta). Miałam w lodówce pasztetówkę. Ukroiłam dwa grube plastry i zaniosłam mu do miseczki. Zawołałam „kici-kici”, ale nie przyszedł…  Znów posprawdzałam okienka i drzwi i poszłam do łóżka. Może była pierwsza w nocy. Słyszę, że Pusia chrumka coś z miseczki. Wstałam, dołożyłam jej trochę karmy. I znów do łóżka. Pusia po jedzeniu położyła się na biurku, na laptopie. Wstałam więc i wzięłam ją do siebie. Pogłaskałam po mordce, po grzbiecie… Mruczała, mlaskała, śliniła się, aż usnęła -  jak dziecko. Jednak sen nie był spokojny. W pewnym momencie zerwała się na równe nogi. Stanęła na mnie i rozgląda się po pokoiku. „Pusia, nic się nie dzieje. Śpimy” – mówię do niej. Ale Pusia zeskoczyła ze mnie na podłogę, przejrzała kąty i znów poszła spać na laptopa. I tak przespałam do szóstej rano. Pusia więcej mnie nie budziła, ale jak ja wstałam, zaraz za mną wstała i ona (z laptopa). Wyjrzałyśmy na werandkę. Pusia nosem przeniuchała wszystkie płytki, na dłużej zatrzymała się w kąciku, przy drzwiach. Zaglądam, co ona tam wywęszyła i widzę ślady kociego moczu na drzwiach i w kąciku werandki. Kawalerskie zaproszenie, czy wezwanie na koci pojedynek? A może swoista prośba o kolację? Poszłam do szklarenki - pasztetówka zniknęła. Biedny czarnuszek. Pewnie był głodny, przyszedł po pusine resztki, a tymczasem naciął się na Pusię. Stąd była ta awantura i ten koci płacz.  Pusia po nocnej przygodzie cały dzień czujna. Nie spuszcza mnie z oczu. Bynajmniej tak mi się zdawało.

Tymczasem … Wracam z ogródka do domku, a tu poprzestawiane „meble”. Widać było jazdę na chodnikach, ale najbardziej zadziwiła mnie przestawiona zielona taczka o 90 stopni i Pusia za tą taczką. (Ta taczka służy mi za szafę amerykańską). Więc jaka to musiała być wojna i z kim? Nic nie było słychać. Żadnego wrzasku, ani żadnego warczenia. Pusia spokojnie na mnie popatrzyła i ruszyła się zza taczki.  Czegoś szuka. Znalazła. Jaszczurka!!! Pusia upolowała mi jaszczurkę i przyniosła do domku, żeby mi ją podarować. Sama nie chciała jej jeść. Co zrobić z tą jaszczurką, a w zasadzie z jaszczurkiem? Był zielony, ale ogona pół już zgubił. Wzięłam go do ręki to mnie ugryzł i uciekł. Ale Pusia zaraz go znalazła i dalej zaczęła nim się bawić. Jaszczurek błagał o litość, szeroko otwierając pyszczek.  Złapałam go przez szmatkę i wspólnie z Pusią zaniosłyśmy go do naszego kamieniołomu pod winogronem. Może powinnam najpierw (choćby na sekundę) włożyć go do lodówki (Pusia wie, że w lodówce jest jedzenie). Można by było w ten sposób  dowartościować Pusię, ale dopiero teraz wpadłam na ten pomysł (następnym razem tak zrobimy – o ile będzie okazja do następnego razu).

Nadal szukamy domu dla Pusi. Niestety dwa miejsca, zdawałoby się, że pewne – nie wyszły. Może po wakacjach …                      

Podziel się
oceń
0
0


sobota, 31 marca 2018

Licznik odwiedzin:  68 906  

Kalendarz

« marzec »
pn wt śr cz pt sb nd
   01020304
05060708091011
12131415161718
19202122232425
262728293031 

O moim bloogu

------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara

Ulubione strony

BLOGI PRZYJACIÓŁ

MOJA STRONA I MOJE BLOGI

Wyszukaj

Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:

Subskrypcja

Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie:

Statystyki

Odwiedziny: 68906
Bloog istnieje od: 2967 dni

Horoskop

Więcej w serwisach WP

Money.pl

Pytamy.pl