Sezon prac koperkowych w pełni, ale ja już mogę sobie pozwolić na poblogowanie. Laptop zmienił swoje dotychczasowe miejsce postojowe. Wydaje mi się, że jest teraz ergonomiczniej. Zawsze się zastanawiam, gdy przestawiam jakiś mebel – jak to jest, że nie da się go od razu postawić na właściwe miejsce. Tak samo jest i z pomysłami - nie da się ich od razu wymyśleć, kiedy potrzeba.
Inwestycje podstawowe niby już zakończyłam, a tu nagle powstała koncepcja, żeby zmodernizować kuchnię polową. Tym razem inicjatorem tej zmiany był mój małżonek. No i zabraliśmy się do dzieła. Beczka na wodę wylądowała przy kompostowniku i na razie wodopojem będzie tylko sam bocianek. Jest koncepcja, żeby zrobić coś w rodzaju ławeczki dla cebrzyka. Zbieram też kasę na nową wędzarnię, żeby nie była to zwykła beczka, tylko coś ładniejszego. W Internecie już sobie upatrzyłam, ale trzeba będzie zaprojektować nowe palenisko, a ja bym chciała mieć je z fajerkami, jak obecnie. Do przestawienia jest grill, ale pewnie przy tej okazji trzeba będzie wykonać jego remont. No i chyba najtrudniejsze co nas czeka, to instalacja wodna. Jest to związane z bociankiem – trzeba zmienić kierunek kranu, bo okazało się, że obecna instalacja, którą przejęłam po poprzednikach, jest zrobiona na sztywno.
Wczoraj zerwałam pierwsze ogórki, sałatą już dawno zajadam się. Szczególnie upodobałam sobie sałatę rzymską. Dobrze u mnie rośnie, a i rodzinie też smakuje – co jest najważniejsze dla mnie.
Na miejscu szpaleru iglaków, które usunęłam jesienią posadziłam maliny i bober. Radzą sobie całkiem dobrze, choć są miejsca trefne.
Koper w tym roku mam piękny. Wino jak widać też będzie z czego nastawić.
Niedługo zbiór pierwszej czerwonej i czarnej porzeczki – oczywiście głównie na wino owocowe.
W piątek przez Radom przeszła ogromna wichura. Dwa drzewa złamały się przed moim blokiem. Nie oszczędziła także naszego ogrodu. U mnie najbardziej ucierpiała brzoza. Nie wyrwała jej z korzeniami, nie złamała jej, ale mocno ją pochyliła. Smutny widok, ale mam nadzieję, że sobie poradzi i sama się wyprostuje. Szklarenka wichurę przetrwała, może dlatego, że była otwarta i otwarte były także okienka. Ufff - odetchnęłam z ulgą na tę wiadomość.
Dzisiaj umalowałam suszarkę do prania. W zasadzie była do wyrzucenia, ale zlitowałam się nad nią, zabrałam na działeczkę, wyremontowałam, umalowałam na biało, bo taką farbą akurat dysponowałam, no i w ten sposób suszarka uzyskała drugie życie. Może kiedyś będzie potrzebna.
W ulu dla murarek i innych owadów pożytecznych też ruch.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 887
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: