Udało się!! Wędzareczka spisała się bardzo dobrze. W minioną sobotę było pierwsze rodzinne wędzenie. Ale po kolei...
Po wymurowaniu paleniska kilka razy przepalałam palenisko. Przy okazji sprawdzałam szczelność muru. Nie obyło się bez poprawek w okolicach fajerek. Jak pamiętam z dzieciństwa to mama także od czasu do czasu uszczelniała fajerki, ale gliną. U mnie glina raczej nie zda egzaminu, chyba że wymyślę jakieś przykrycie na fajerki. Fajerki są super. Niby miał to być gadżecik do wędzarni, ale okazał się przydatny. Tak samo zachwycona jestem wieszakiem na ręcznik, który przymocowany został do wędzarki. Mogę powiedzieć, że moja kuchnia polowa jest superaśna.
A teraz trochę o mojej kiełbasce. Za pracę wzięłam się w minioną środę w godzinach południowych. Przygotowałam 6 kg mięsa: 1kg boczku, 1kg wołowinki i 4 kg łopatki wieprzowej. Łopatkę podzieliłam na 2 gatunki. Ładniejszą łopatę zmieliłam sitkiem "10", a pozostałą sitkiem "5". Tym samym sitkiem zmieliłam boczek. Wołowinkę zmieliłam sitkiem "3". Wszystko razem zmieszałam dodając zalewy zrobionej z pół łyżeczki saletry, 1 litra wody i 15 dkg soli. Całość włożyłam do lodówki na 2 doby, czyli na czwartek i piątek. W piątek wieczorem mięso wyrabiałam , aż (jak podpowiadali znawcy) mięso przykleiło się do ręki i nie odpadało przez pół minuty, zeszło mi prawie pół godziny. Po tym wyrabianiu podzieliłam mięso na dwie części (na dwa smaki). Pierwszy smak (przeze mnie już sprawdzony) - 1czubata łyżka pieprzu ziołowego i 1duża główka czosnku przeciśniętego przez wyciskacz ... i ... drugi smak - 1 czubata łyżka majeranku, 1 czubata łyżka pieprzu czarnego mielonego i 1 łyżka białej gorczycy. Jeszcze raz dobrze wymieszałam nadzienia i zabrałam się za napełnianie jelit. Wcześniej opłukałam jelita w 2 łyżkach octu i 1/2 litra wody. Po napełnieniu jelit osuszałam je w piekarniku elektrycznym z termowentylatorem w temp. "40" przez 1/2 godziny. Jak kiełbaski wystygły wstawiłam je do lodówki na noc.
Rano wędzenie. Przez prawie 5 godzin w temperaturze 40/60 wędziłam. Na koniec podniosłam temperaturę do 90 stopni na pół godziny i przypiekłam nieco kiełbaski.
Wszystko było fajnie, ale nie odchodziła skórka od kiełbasek. No i powstał problem, w rozwiązaniu którego pomogły wskazówki z Internetu. Włożyłam na noc do lodówki przestudzone kiełbaski w foliowych szczelnych torebeczkach. Rano sprawdziłam - skórka łatwo odeszła od kiełbaski.
Udało się!!
Zostało mi umalować farbą fasadową. Już ją kupiłam.
Brak komentarzy
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 885
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: