Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 26.08.2005 r. - piątek - część 2
czwartek,
18 lutego 2010
0:20
Skocz do komentarzyWysoko nad moją głową zwisały ciemnogranatowe grona dzikiej winorośli.
Spróbowałam - jeszcze kwaśne. Nigdy nie robiłam wina, ale skoro już będę miała swoje owoce...
Tymczasem zjadłam kanapki, które wzięłam ze sobą z domu. Mama zawsze mówiła, gdy wychodziłyśmy na grzyby, żeby wziąć ze sobą choćby kromkę chleba, bo grzybobranie się nie uda. Szłam więc na działkę, jak na grzybobranie. Gorąca herbata z termosa też się przydała.
Pierwszy swoisty lunch.
Byłam sama, żadnych sąsiadów. Nikt nie przechodził, nikt o nic nie pytał. Cisza. Nawet ptaki pozamykały dzioby. Tylko serce biło mi coraz mocniej i głośniej.
Przebrałam się w dres, który także wzięłam ze sobą z domu i powoli ruszyłam w obchód.
Czułam się jak początkujący szachista na wielkiej szachownicy.
Obejrzałam działkowe kąty i pozostawione do mojej decyzji narzędzia i sprzęty. Oprócz "dwupokojowego" domku z werandką i z drewutnią mam malutki tunelik foliowy. Konstrukcja solidna, tylko folia do wymiany. Woda doprowadzona na środek działki i beczka plastikowa na wodę. Druga beczka metalowa, jako rezerwa. I jeszcze jedna mała plastykowa. Bardzo ładna altanka na winorośl z płotkiem z niziutkich sztachetek w turkusowym kolorze, a pod nią stół i ławka - też ładne i solidne, także turkusowe. Tylko kompostownik - prowizorka i ogrodzenie składane z różnych siatek. W sumie pracowity był mąż pani Grażyny Ka - pomyślałam.
Przed wyjściem zerwałam z pola jeszcze kilka ogórków. Będą na kolację.
Przy wyjściu z ogrodu - niespodzianka. Furtka i brama zamknięte. A ja nie dostałam od pani Grażyny kluczy. Na moje szczęście przy furtce, ale z drugiej strony siedział staruszek - działkowiec. Czekał na podwózkę. Powiedziałam jemu kim jestem, z której działki i otworzył mi furtkę. Powiedział, że trzeba zamykać furtkę, bo złodzieje grasują. Człowiek całe lata haruje, a ta swołocz przychodzi na gotowe. Jak zamknięte, zawsze trochę im trudniej.
- Jeszcze niech pani uważa, jak przechodzi przez tory, bo pociągi jeżdżą bardzo cicho. Można nie zauważyć. Lepiej sto razy się rozejrzeć, zanim się przejdzie - dodał sympatyczny staruszek.
Do domu wróciłam cała w skowronkach. Wieczorem zadzwoniłam do Dorotki, że mam właśnie nowe hobby.
- A ja myślałam, że już wystarczy ci twoich hobby. Ciekawe, co też mamuś wymyśliłaś?
- Kupiłam sobie działkę.
- Działkę? A to by mi do głowy nie przyszło. Anka z Moniką wiedzą i tatuś?
- Wiedzą i nic nie mówią.
Dorotce też mowę odjęło, bo zamilkała na chwilę.
- Szykuję się na emeryturę - dodałam.
- Chyba że tak.
Długo nie mogłam usnąć. Trzy córki, sklep i teraz działka. To jak piecioro dzieci.
Zawsze chciałam mieć ich dużo.
Nowe też trzeba nazwać.
Niech mu będzie - KOPERKOWO.
Piertuszkowe KOPERKOWO.