Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 2.09.2005r. - piątek
sobota,
20 lutego 2010
17:28
Skocz do komentarzy 2. września, w piątek, odbyły się działkowe dożynki.
Musiałam urwać się z pracy. Przyjechałam autobusem MPK - "siódemką".
Przy okazji sprawdziłam, że od pętli autobusowej do bramy ogrodu, spacerkiem, idzie się niecałe 7 minut . A więc - niedaleko. Kolejny doping do sfinalizowania zakupu działki.
Póki co, byłam tylko dożynkowym gościem, na dodatek spóźnialskim. Ale na podsumowanie zdążyłam. Na miejscu okazało się, że wśród sponsorów imprezy dożynkowej jest także Rolnicza Spółdzielnia Mleczarska "Rolmlecz" i że pan Tadeusz Be, prezes spółdzielni, poseł na Sejm IV kadencji, osobiście zaszczycił dożynkowe spotkanie. Dla mnie to była bardzo dobra wiadomość, gdyż "Rolmlecz" w tym roku była także moim sponsorem. Sfinansowała całe wydawnictwo napisanej przeze mnie "Baśni o bożej krówce", która ukazała się drukiem w Dniu Dziecka jako załącznik do "Echa Dnia". Miałam więc okazję z panem posłem chwilę porozmawiać, co wzbudziło zainteresowanie niektórych działkowiczów. Moje spóźnienie zauważył także prezes naszego Rodzinnego Ogrodu Działkowego pan Henio eM i serdecznie mnie przywitał. W odwzajemnieniu się, zaniosłam do dożynkowego kosza swój plon - wszystkie dotychczas wydane baśnie. Pan Henio zaś w podziękowaniu życzył mi weny twórczej. Ja zaś odpowiedziałam z uśmiechem, że właśnie w RODzie zamierzam jej szukać .
Czułam się, jak jakiś VIP. A Very Important Person. Bardzo ważna osoba.
Po skończonej prelekcji pana posła na temat dobrodziejstwa ogrodów i ja zabrałam głos w dyskusji. Zapytałam, jako przyszła działkowiczka, o prawdziwość doniesień prasowych, dotyczących likwidacji ogrodów działkowych. I wtedy dowiedzieliśmy się, że jeśli pan Tadeusz Be ponownie zostanie posłem, będzie walczył, by ogrodów nie likwidowano.
Odebrałam dożynki, jak festyn wyborczy kandydata na posła V kadencji.
Ale grochówka i piwko smakowały wyśmienicie.
Potem było oglądanie najładniejszych działek. Na koniec wylądowaliśmy na działce mojej nowej przyjaciółki, Hani Gie. Było co podziwiać i za co wznieść toast. Hania została laureatką w konkursie na najładniejszą działkę na Mazowszu, a mnie przypadkiem wkręcono do elity działkowej. Już myślą o znalezieniu dla mnie pracy społecznej.
Na Koperkowo wróciłam w nastroju wskazującym, na dodatek tanecznym krokiem.
A tu niespodzianka. Na działce dwa rowery. Pani Grażyna Ka z synem przyjechała na moje Koperkowo. Za późno przyjechali na dożynki, ale na działkę wstąpili. Na moje Koperkowo. Poczułam się trochę niekomfortowo na tej ziemi obiecanej. Ale pooprowadzałyśmy się po grządkach, porozmawiałyśmy na temat i powoli doszłyśmy do wniosku, że tej jesieni lepiej nic nie kopać, żeby nie wykopać licznych niespodzianek.
Z przekazywaniem gruntu i nieruchomości, fachowych wskazówek zeszło nam do zmroku.
I jak tu nie pokochać Koperkowa?