Wczorajszy poranek był piękny. Światło do zdjęć bardzo dobre. Z całej sesji fotograficznej wybrałam kilka, żeby pokazać piękno tego poranka.
Moje pietruszkowe Koperkowo, moja działka według starej nomenklatury pracownicza, obecnie według niektórych gorszego sortu, jest dla mnie wyjątkowym wyzwaniem. Poświęcam jej każdy wolny czas bez względu na pogodę. Nawet dzisiaj, gdy pada deszcz i zdawałoby się, że nie ma co robić na działce, mogę pozachwycać się jej urokiem na zdjęciach, napisać kilka słów na moim koperkowym blogu.
W lipcu planuję obchód działek z aparatem fotograficznym, by pokazać działkowcom, jaki jest nasz ogród, a jest wyjątkowy. Piszą o nim nawet w "Działkowcu".
Będzie nowa kuchnia polowa.
Stare beczki (po wędzarni i po wodzie) już zagospodarowałam. Plac na nową kuchnię polową uporządkowany. Kuchnia polowa będzie się składać z grilla (starego), nowej wędzareczki i ujęcia wody. Wszystko ma się zmieścić na "starym" miejscu, czyli pod winogronem. Tony dyskusji na temat - jak to zrobić, szperanie w Internecie, przymiarki itp. - zwiększyły dotychczasową powierzchnię placu kuchennego, ale chyba uda się do tej ciasnoty przyzwyczaić.
Najpierw okazało się, że trzeba będzie przesunąć wodociąg o kilkanaście centymetrów, a to wymagało przeróbki instalacji rozgałęziającej.
Zdecydowaliśmy się na wymianę całego bocianka.
Wszystko zostało przykryte wiaderkami. Bocianek dodatkowo wzmocniliśmy rurą stalową.
Całość osłoniliśmy wiaderkami, ale obawiam się, że z czasem to te wiaderka zwyczajnie rozlecą się. Przed zasypaniem stwierdziłam, że właściwie folia pod wiaderkiem nie zda egzaminu, a nawet lepiej żeby woda szybciej odpłynęła spod złączek.
Rozplanowaliśmy kuchnię. Grill po lewej stronie, wędzareczka po prawej stronie na pustakach. W miejscu, gdzie leżą płyty ma powstać palenisko.
Wiaderko będzie stało na "postumencie" z pnia wiśni. Do pnia będzie dopasowany odpowiednio wymodelowany blat ze starych parapetów drewnianych.
Wędzareczka przyjechała ze Skarżyska wczoraj.
Z prac ogrodowych:
Czerwona porzeczka już pracuje na wino porzeczkowe, które rodzinie bardzo smakuje. Czarnej porzeczki było niewiele. Ładnie owocuje czarna malina.
Uporządkowałam pomidory z dzików, podwiązałam do kijków - rosną ładnie. Zasadniczo wszystko ładnie rośnie, także w szklarence. Tylko problem powstał w buraczkach. Z dnia na dzień zwiędły im liście i nie bardzo wiem jak im pomóc. Może zaszkodziły im upały.
Będzie nowa kuchnia polowa.
Stare beczki (po wędzarni i po wodzie) już zagospodarowałam. Plac na nową kuchnię polową uporządkowany. Kuchnia polowa będzie się składać z grilla (starego), nowej wędzareczki i ujęcia wody. Wszystko ma się zmieścić na "starym" miejscu, czyli pod winogronem. Tony dyskusji na temat - jak to zrobić, szperanie w Internecie, przymiarki itp. - zwiększyły dotychczasową powierzchnię placu kuchennego, ale chyba uda się do tej ciasnoty przyzwyczaić.
Najpierw okazało się, że trzeba będzie przesunąć wodociąg o kilkanaście centymetrów, a to wymagało przeróbki instalacji rozgałęziającej.
Zdecydowaliśmy się na wymianę całego bocianka.
Wszystko zostało przykryte wiaderkami. Bocianek dodatkowo wzmocniliśmy rurą stalową.
Całość osłoniliśmy wiaderkami, ale obawiam się, że z czasem to te wiaderka zwyczajnie rozlecą się. Przed zasypaniem stwierdziłam, że właściwie folia pod wiaderkiem nie zda egzaminu, a nawet lepiej żeby woda szybciej odpłynęła spod złączek.
Rozplanowaliśmy kuchnię. Grill po lewej stronie, wędzareczka po prawej stronie na pustakach. W miejscu, gdzie leżą płyty ma powstać palenisko.
Wiaderko będzie stało na "postumencie" z pnia wiśni. Do pnia będzie dopasowany odpowiednio wymodelowany blat ze starych parapetów drewnianych.
Wędzareczka przyjechała ze Skarżyska wczoraj.
Z prac ogrodowych:
Czerwona porzeczka już pracuje na wino porzeczkowe, które rodzinie bardzo smakuje. Czarnej porzeczki było niewiele. Ładnie owocuje czarna malina.
Uporządkowałam pomidory z dzików, podwiązałam do kijków - rosną ładnie. Zasadniczo wszystko ładnie rośnie, także w szklarence. Tylko problem powstał w buraczkach. Z dnia na dzień zwiędły im liście i nie bardzo wiem jak im pomóc. Może zaszkodziły im upały.
Dzisiejsze burze nieco zmieniły koperkowe plany.
Już pachnie lawenda i maciejka.
Cerekiewska róża z prawej strony już kwitnie. To pamiątkowa róża, bardzo o nią dbam. Kwitnie w bardzo wielu kolorach, dodatkowo kolory zmieniają się także w czasie kwitnienia.
Smolinosy kwitną od tygodnia. Za chwilę zakwitną także lilie i juki.
Dawno nie było w moim ogrodzie nasturcji.
Eulalia - moje oczko w głowie. Pani mojego stawiku. Cudowna.
Pojawiły się także małe rybki. Coś mi si wydaje, że będzie ich gęsto w tym roku.
Kociczka nadal przychodzi na moją stołówkę. Bywa, że jest przede mną. Widać, że liczy na mnie i ma do mnie zaufanie. Co prawda nie da się pogłaskać, ale umie poprosić o dokładkę.
Obecnie przygotowujemy teren pod nową wędzarenkę. Stara beczka już służy jako klomb dla rumianków i goździków. Może w przyszłym roku będzie inaczej, ale zostało mi dużo flanc goździków kamiennych, więc nimi zagospodarowałam ten dodatkowy kwietnik.
Grill przy demontażu trochę się nadwyrężył i trzeba go będzie sklejać (może jeszcze posłuży). Stare palenisko do wędzarenki też już zdemontowane. Teraz kolej na budowę nowego. Doszkalamy się poradami internetowymi, może będzie dobrze.
Sezon prac koperkowych w pełni, ale ja już mogę sobie pozwolić na poblogowanie. Laptop zmienił swoje dotychczasowe miejsce postojowe. Wydaje mi się, że jest teraz ergonomiczniej. Zawsze się zastanawiam, gdy przestawiam jakiś mebel – jak to jest, że nie da się go od razu postawić na właściwe miejsce. Tak samo jest i z pomysłami - nie da się ich od razu wymyśleć, kiedy potrzeba.
Inwestycje podstawowe niby już zakończyłam, a tu nagle powstała koncepcja, żeby zmodernizować kuchnię polową. Tym razem inicjatorem tej zmiany był mój małżonek. No i zabraliśmy się do dzieła. Beczka na wodę wylądowała przy kompostowniku i na razie wodopojem będzie tylko sam bocianek. Jest koncepcja, żeby zrobić coś w rodzaju ławeczki dla cebrzyka. Zbieram też kasę na nową wędzarnię, żeby nie była to zwykła beczka, tylko coś ładniejszego. W Internecie już sobie upatrzyłam, ale trzeba będzie zaprojektować nowe palenisko, a ja bym chciała mieć je z fajerkami, jak obecnie. Do przestawienia jest grill, ale pewnie przy tej okazji trzeba będzie wykonać jego remont. No i chyba najtrudniejsze co nas czeka, to instalacja wodna. Jest to związane z bociankiem – trzeba zmienić kierunek kranu, bo okazało się, że obecna instalacja, którą przejęłam po poprzednikach, jest zrobiona na sztywno.
Wczoraj zerwałam pierwsze ogórki, sałatą już dawno zajadam się. Szczególnie upodobałam sobie sałatę rzymską. Dobrze u mnie rośnie, a i rodzinie też smakuje – co jest najważniejsze dla mnie.
Na miejscu szpaleru iglaków, które usunęłam jesienią posadziłam maliny i bober. Radzą sobie całkiem dobrze, choć są miejsca trefne.
Koper w tym roku mam piękny. Wino jak widać też będzie z czego nastawić.
Niedługo zbiór pierwszej czerwonej i czarnej porzeczki – oczywiście głównie na wino owocowe.
W piątek przez Radom przeszła ogromna wichura. Dwa drzewa złamały się przed moim blokiem. Nie oszczędziła także naszego ogrodu. U mnie najbardziej ucierpiała brzoza. Nie wyrwała jej z korzeniami, nie złamała jej, ale mocno ją pochyliła. Smutny widok, ale mam nadzieję, że sobie poradzi i sama się wyprostuje. Szklarenka wichurę przetrwała, może dlatego, że była otwarta i otwarte były także okienka. Ufff - odetchnęłam z ulgą na tę wiadomość.
Dzisiaj umalowałam suszarkę do prania. W zasadzie była do wyrzucenia, ale zlitowałam się nad nią, zabrałam na działeczkę, wyremontowałam, umalowałam na biało, bo taką farbą akurat dysponowałam, no i w ten sposób suszarka uzyskała drugie życie. Może kiedyś będzie potrzebna.
W ulu dla murarek i innych owadów pożytecznych też ruch.
Zakończyłam prace porządkujące mój jagodnik.
Wszystkie płotki już są pomalowane. Jagodnik w znacznej części okorowałam. Wykorzystałam także plastykowy chodniczek, by zrobić ciąg komunikacyjny. Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy zobaczyłam u Hani płaskie kamienne pnie leżące na korze, a u mnie bezużytecznie już kilka lat leżał tenże chodniczek. Uroku dla tej części mojego ogrodu dodaje także zapach kory sosnowej.
Wśród zabawek moich dzieci znalazłam kaczkę. Oczy z niebieskich koralików nie zestarzały się, ale dziobek i nóżki straciły swój pierwotny czerwony kolor, a że na działce miałam brązowy lakier do paznokci, więc zmieniłam kaczce nieco urodę. Jest piękna, pomimo wieku (ponad 30 lat). A pływa tak spokojnie po oczku, jakby była jego pierwszą właścicielką.
Oczko po remoncie jest urocze. Można przy nim siedzieć i patrzeć godzinami ... na rybki, żaby, ptaki, które przylatują po wodę nie mówiąc o osach, pszczołach i innych owadach także pożytecznych dla ogrodu. Nie widziałam jeszcze traszki. Czy przyjdzie?
W poszukiwaniu wolnego miejsca dla cukini, w końcu posadziłam ją w środku wigwamu z fasolą. Ciekawe jak ją będę zrywać (cukinię).
Zakwitły róże. Dwie nie przezimowały, ale jeszcze ich nie usuwam, może jeszcze odbiją z korzeni. Należy się im osobna profesjonalna sesja.
W naszym ogrodzie dzieje się wiele ciekawych rzeczy. Reportaż z ostatniej "Wyjątkowej wizyty" ściągnęłam ze strony Okręgu Mazowieckiego PZD.
To piwonie moich sąsiadów z naprzeciwka. W naszym ROD te są najpiękniejsze.
U mnie trwa nadal malowanie płotków. W związku z tymi płotkami wprowadzam nieznaczną korektę w "architekturze" - będzie trochę przenosin. Pielenie na tym etapie już zakończyłam, pouzupełniałam braki w grządkach - nie wszystkie nasionka wykiełkowały /podobno do św. Jana można sadzić i siać/. Może w niedzielę poleżakuję - nareszcie.
Wczorajsza sobota była bardzo pracowita. Ja zajęłam się głównie pieleniem. Przy okazji zbierałam koper. Rozsiało mi się go po całym ogrodzie całkiem dużo - dwa wiaderka: duże i małe nazbierałam wczoraj, a jeszcze zostało go sporo. Trochę zostawię do ogórków, a resztę rozdam koleżankom. Powoli kończą się drobne inwestycje w moim Koperkowie. Wczoraj zmontowaliśmy płotek przy domku. Będzie za nim składowane drewienko na grilla. Zostało malowanie i uporządkowanie tamtej części ogrodu. W planie - wyłożenie agrotkaniną i korą podłoże przy malinie czarnej i jeżynie oraz przy borówkach. Myślę, że będzie praktycznie i ładnie.
Od dwóch tygodni kwitną moje konwalie. Pachną tak intensywnie, ze nie sposób nie zwrócić na nie uwagi przechodząc pobliską alejką.
Mój stawik zaczyna zachwycać nie tylko mnie. Mieszkają w nim już japończyki. Wypatruję traszek - może pamiętają.
Bratki kupiłam w Biedronce. Były takie mizerne. Zapłaciłam za nie 5 zł. A teraz proszę - jakie urocze. Jak na nie patrzę, to wydaje mi się, że chcą mi coś powiedzieć i to jeden przez drugiego. Może chcą podziękować, że się nimi zaopiekowałam?
W miniony weekend pracowaliśmy nad zachodnią stroną mojej działeczki. Wstawiliśmy krawężnik i rollborder przy czarnej malinie. Do wykonania jeszcze płotek na drewno do kominka, potem rozłożę czarną agrotkaninę i wysypię korą. Myślę, że będzie ładnie i wygodnie.
A to już nowy płotek. Aktualnie w malowaniu.
W naszym ogrodzie pojawiły się tabliczki z nazwami uliczek i alejek. Tak jak już wcześniej wspomniałam, moje "pietruszkowe Koperkowo" leży przy ul. Koperkowej na skrzyżowaniu z ul. Relaksu.
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 885
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: