Gościłam dziś w moim pietruszkowym Koperkowie Ewę. Zaprosiłam ją, żeby oceniła swoje dzieło, czyli oczko. Ogólnie oceniła moje ogrodnicze starania na 6 z małym minusikiem, ale przyczyn tego minusika nie podała. Ot, tak na wszelki wypadek. Zrobiłyśmy sobie sałatkowe szaleństwo. Ewa przyniosła kiełbaski na grilla. Wypiłyśmy sobie trochę winka. Było bardzo sympatycznie. Po imprezce odwiedziłyśmy jeszcze działeczkę Hani i zaraz zaczęło się chmurzyć. Zdążyłyśmy przed deszczem powracać do swoich domów.
Skomplikował się dzisiejszy dzień. Teść zaniemógł i małżonek cały dzień mu służył, nawet u niego nocował. Jutro ma go zawieźć do szpitala. Tak więc cały dzień w sklepiku byłam sama. Po dziesięciu godzinach stania za ladą nogi bolą.
Na działeczce dziś tylko podlewanie.
Niespodzianka. Ktoś odwiedził moje pietruszkowe Koperkowo i zostawił przy oczku jakieś kłącza. Przy oczku pewnie dlatego, że mają być do oczka. Kto to mógł być? Pytałam małżonka, czy to nie od niego ta niespodzianka - nawet nie wiedział o czym mówię.
Płotek już wysechł. Dziś go ustawiłam. Oddziela rabatkę skalniakową od alei róż. Prezentuje się bardzo ładnie. Boczna sąsiadka nie zdzierżyła - musiała go obejrzeć z bliska. Oczywiście z komentarzem, że najtaniej kupować jesienią, bo wtedy są wyprzedaże. Odpowiedziałam jej że to prezent od małżonka, że do jesieni daleko i nie ma pewności, że towar na mnie będzie czekał. Poza tym, ze mną jest tak, że jak mam coś robić to staram się nie zwlekać, żeby dłużej się cieszyć wykonana pracą. Zażartowałam, że mnie, jak za Modlitwą Pańską <chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj>, do wszystkiego zawsze pilno. Nie lubię przemądrzałych ludzi.
To był wieczór. Taki już się chyba nigdy nie powtórzy. Na scenie matka i córka. Dziś w Sali Koncertowej szkoła muzyczna miała swój doroczny koncert. Popisywał się drugi stopień. Ania zaprezentowała orkiestrę, chór, rytmiczki i fabrykę piosenek. Dużo był jej na scenie. Bardzo dużo. W przerwie koncertu ja byłam na scenie z panem Marcinem. Ogłaszaliśmy wyniki konkursu na fraszkę "Muzyczna Cegiełka". Wręczaliśmy nagrody. Niesamowite wrażenie - być na scenie. Piękna przygoda. Cudowny wieczór.
Pogoda dziś nawet była ładna, ale nie miałam nastroju. A to z powodu siostry. Zadzwoniłam do mamusi, żeby porozmawiać - tymczasem słuchawkę podniosła siostra. Jak zwykle narzekała na brak pieniędzy i że moja pomoc w opiekowaniu się matką jest żadna. Oczywiście przyznałam jej rację, jako że moje możliwości z odległości 250 km są nikłe. Ale przecież możemy "dzielić się" mamą. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mogła u mnie pomieszkać, nawet przenieść się na stałe. Mama ma swoją wysoką emeryturę (1250 zł), więc dla mnie nie będzie obciążeniem finansowym. Ale siostrze nie chodzi o mamę. Mogłabym ją zabrać, ale bez emerytury, bo ona nabrała kredytów na mamę i muszą je spłacać razem. Nie chciałam być złośliwa i nie wypomniałam jej tych 21 kotów. Tak żeśmy się spięły, że siostra w gniewie powiedziała, że mnie poda do sądu. No właśnie. Niech poda, wtedy może zakończy się jej "opieka" nad mamą. Czasem nawet tak sobie myślę, że to może ja powinnam ją podać do sądu. Tylko że trudno byłoby mi potem z tym żyć, że siostrę podałam do sądu. Ludzie się kłócą i godzą, ale po sądach nie chodzą. Tyle że moja siostra jest wyjątkiem, bo ona akurat lubi się sądzić. Już nie jedną sprawę do sądu podała. Żadnej nie wygrała, wstydu tylko rodzinie narobiła.
I w takim nastroju przesiedziałam niedzielę na działce. Praca w polu mi nie szła, więc popracowałam nad kroniką i właściwie prawie ją zakończyłam. Poszłam z nią pochwalić się koledze Andrzejowi na jego działkę, ale jakoś tak mnie zbył. Może nie miał czym się chwalić, bo jego działka jest zaniedbana, albo może dlatego, że była jego żona? Nie widziałam jej, a on sam stał i podlewał stare krzaki porzeczki. Nawet sobie pomyślałam, że marnuje wodę. Nie wiem, ale wyszło głupio. Wróciłam do siebie. Zrobiłam miskę zielonej sałaty i poprawiłam sobie niedzielny humor. Małżonek przyjechał dopiero póżnym wieczorem. Skończył malowanie płotka na skalniak. Miesiąc go malował, ale umalował. Oczywiście na kolor zielony. Wszystko malujemy na kolor zielony. Na kolację zjedliśmy ryż z serem, śmietaną i z poziomkami z ogrodu. Razem wróciliśmy do domu.
Od dziewiątej rano do późnego wieczora tylko Koperkowo. W pierwszej kolejności chodniczek. Poszło mi dość sprawnie - w końcu przecież jestem drogowcem. Przesypałam go piaskiem, żeby mocniej się trzymał. Leży całkiem fajnie i w altance zrobiło się sympatyczniej. Nawet obiad smakował lepiej. Na hamakowanie dziś nie było czasu. Niby był rozłożony i czekał, ale chwasty jednak były ważniejsze. Na jutro zostało bardzo mało.
Dziś sąsiad (pan Józio) sprowadził na swoją działkę kumpli na wódkę i tak się spili, że chwilami myślałam, czy nie pójść i nie zwrócić im uwagi. Słowotwórstwo było tak "wyszukane", że aż niedobrze się robiło. Na dodatek ich zaczepki w moją stronę tylko mnie wkurzały. Też mi podrywacze się znaleźli, a już szczególnie właśnie pan Józio. Opił się jak wieprz i chojraka udawał.
Z kolei boczna sąsiadka nie odpuszcza sobie i ciągle stoi pod siatką. Wczoraj zoczyła, że mam ładne krzaki pomidorów i dziś już z zapytaniem, czy bym jej nie sprzedała kilka. Oczywiście poczęstowałam ją - jednym krzakiem. Dobrze, że kukurydza szybko rośnie - niebawem zasłoni jej widok i skończy się podglądanie.
Kupiłam w E.Leclerku chodniczek składany z plastykowych ażurowych elementów do altanki. Kosztował mnie 75 zł. Od razu zawiozłam go na działeczkę, bo ciekawość mnie zjadała, jak będzie sie prezentował. Złożyłam, przymierzyłam. Oczywiście, to nie kostka brukowa "Polbruk", ale może być. Jutro go ułożę, jak nie będzie padało, bo coś zaczyna się pogoda pogarszać.
Zorganizowałam u mnie na zapleczu sklepiku zebranie stowarzyszenia muzycznego, żeby poinformować "moje władze" o wyniku konkursu na fraszkę muzyczną. Przyszedł Piotr (prezes) i Beatka (księgowa). Uzgodniliśmy, że stowarzyszenie dołoży kasy do nagród. Przy okazji prezes przedstawił swój pomysł, aby po kilku latach, może przy okazji otwarcia nowej szkoły, zebrać wszystkie nagrodzone fraszki w jedno wydawnictwo razem z rysunkami dzieci z konkursu "Moja wymarzona szkoła muzyczna". Pomysł dobry i prosty do zrealizowania.
Beatka pochwaliła się Zuzią, że dostała 5 z egzaminu ze skrzypiec i że na koniec roku będzie miała wyróżnienie. To bardzo miłe, bo to na Dorotki skrzypeczkach tę piąteczkę wygrała. Nasza dusza.
No to mamy zwycięzców konkursu na fraszkę. Postanowiliśmy, że będą dwie główne nagrody. Jedną otrzyma radomianka pani Elżbieta Maj (miło, bo sympatyczka "Szuflady"), drugą pan Tadeusz Charmuszko z Suwałk. Poza tymi nagrodami będą 4 wyróżnienia (jedno przypadnie Jackowi Kowalczewskiemu - także sympatykowi "Szuflady". Pan Marcin zorganizuje dyplomy i nagrody książkowe, a ja kosmetyki i dołożę swoje baśnie.
Byłam w E.Leclerku. Była wyprzedaż róż i malin (po złotówce). Podobno przez tydzień muszą się pomoczyć, bo od kwietnia leżały i mogą być przesuszone. Kupiłam, może coś z nich jeszcze będzie, a jak nie - 5 zł to nie taki duży wydatek.
Mój stawik ma nowych gości. Od Ewy dostałam kijanek i roślinek. Czy się zadomowią?
Tymczasem nadal pracuję mocno nad kroniką działkową. Na dożynki powinnam zakończyć.
No i mamy kolejny konkurs "Muzyczna cegiełka". Przyszło 14 zestawów fraszek. Tak samo jak w ubiegłym roku, jestem członkiem jury konkursu. Na środę mam przedstawić swoje wybrane propozycję. Już umówiłam się z panem Marcinem na ósmą w Resursie Obywatelskiej, że wspólnie omówimy "zwycięzców".
Tak więc na pracę w polu nie miałam za dużo czasu, ale na kawkę w altance razem z małżonkiem znalazło się trochę, tym bardziej, że to on dziś rozpalił grilla i osobiście podał do stołu. A ja tymczasem wybrałam sałatę na jutro. Ładna, aż oczy się śmieją. Wzięłam także po główce dla moich przyjaciółek. Jest dużo, jest czym się dzielić.
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: