Murarze od rana murowali. Wymurowali już na wysokość 5 bloczków, czyli na ok. 60 cm w górę. A potrzeba będzie na 12 bloczków. Dziś cały dzień był z nimi małżonek i nadzorował pracę. Małżonek jest bardzo dobrym organizatorem pracy i nadzorcą. Jutro będą sami murowali. Piwniczka będzie miała w środku 1,10 x 1,50. Taka kliteczka - jak grobowczyk jednoosobowy. Brrrr. Ale będzie.
Przymierzam się do imienin małżonka. Muszę mu się dobrze zrewanżować za piwniczkę. Co prawda nie lubię takiego "halo". Wolę spotkanie towarzyskie, ale on bardzo lubi.
W pracy nie ma za dużego ruchu. Koleżanka przyniosła włóczkę, żeby jej mamie zrobić skarpetki na drutach. Siedzę więc i dłubię. Lubię robić skarpetki, bo szybko widać efekt pracy. Swetry robi się baaaardzo długo, dlatego raczej nie robię. Jeszcze jak dziewczynki były małe - to chętnie sięgałam po druty. Teraz raczę je skarpetkami. Kiedyś nawet o moich skarpetkach napisałam wiersz. Jest on w tomiku "Zwierciadło".
Skarpetki dla męża,
dla dzieci wszystkich,
Dla sióstr moich, szwagra
i innych bliskich,
Na drutach dziergam
całymi latami,
Krótkimi dniami,
długimi nocami.
Warsztatu uczyła mnie
moja matka.
Zaczęłam wcześnie -
mieć mogłam dwa latka.
Dziś niepotrzebny mi
żaden kalendarz,
Bo kiedy dziergam
wciąż o Niej pamiętam.
Gdy za kimś zatęsknię,
pragnę go spotkać,
Podążam drogą
od kłębka do oczka.
Gdy już gotowe
i kiedy je chowam,
Słyszę głos Mamy
i jej mądre słowa:
„Wełniane skarpetki
to samo zdrowie.
Kto tylko je nosi
zawsze tak powie.
Jeżeli ciebie
dziś nie stać na leki,
Pamiętaj - nałóż
wełniane skarpetki.”
Jak mierzy się miłość
i jaką miarą?
Ja dziergam skarpetki.
Parę za parą.
Tak długo nie odzywali się grabarze z Cerekwi, że sama zaczęłam szukać innych. Nawet na dziś byłam już umówiona z jednym. Na szczęście nie przyszedł, bo już po południu zgłosili się cerekiewscy i nawet zawieźli jeden transport bloczków. Jutro mają przywieźć resztę i zaczną murować. Żeby tylko im nic nie przeszkodziło. Oj, żeby.
Wczoraj w Radomiu w kościele garnizonowym rozpoczęły się Cecyliańskie Dni Muzyki Sakralnej. Zaprezentowali się młodzi artyści związani ze środowiskiem warszawskim. Miałam nawet specjalne zaproszenie. Dziś koncert w kościele na Plantach, czyli po sąsiedzku. Grał na organach Robert Pluta i Marcin Winiarski na skrzypcach i na altówce. Dobry relaks.
Odpoczywałam po kampanii wyborczej. Uporządkowałam zdjęcia w albumach - znów trochę się ich uzbierało. Mam je posegregowane tematycznie. Mam album "Nasze kuchnie", "Nasze domy", "Nasze kościoły", "Nasze cmentarze", "Koperkowo", "Mój sklepik - Ekopunkt", "Kocica - Perełka", "Koło poezji - Szuflada", "Spotkania z czytelnikami" i bardzo dużo zdjęć rodzinnych. Niektóre przeniosłam do dokumentacji genealogicznej. Uwielbiam swoją genealogię.
Dziś była bardzo duża mgła, ale na godzinkę podjechaliśmy z małżonkiem na działeczkę, sprawdzić czy nie było włamania. Ale wszystko było w porządku. Piwniczki nadal nie mam. Przy okazji przywieźliśmy odpady kuchenne na kompost: i z Cichej, i ode mnie. Obkopałam róże na zimę, żeby nie zmarzły. Na zakończenie dnia poczęstowałam małżonka gorącą herbatką. Wypiliśmy ją na werandce. Bardzo mu smakowała. Mnie także. Na świeżym powietrzu smakuje zupełnie inaczej. A wieczorem odwiedzili nas sąsiedzi. Zorganizowaliśmy wódeczkę. Jak zwykle przy takich okazjach powymienialiśmy się swoimi poglądami, jak znaczkami. Najtrudniejszym tematem było in vitro. Mam klientów "in vitro". Dzieci rosną zdrowo. Rodzice i dziadkowie są szczęśliwi. Problem tylko, że kosztów leczenia nie pokrywa państwo, a leczenie bywa długie i na dodatek nie ma gwarancji, że będzie skuteczne. Młodzi małżonkowie zwykle jeszcze tak dużych oszczędności nie mają. Często muszą dorabiać po godzinach, przychodzą po pracy zmęczeni. Nie zawsze mają ochotę na siebie, a jeśli nawet to ich "praca" nie daje plonów. Bo żeby plon był podłoże musi być dobrze przygotowane. A tu nie ma czasu. I tak kółko się zamyka. Czy in vitro jest rozwiązaniem problemu? Moja mama porównała dzisiejszą młodzież do szklarniowych goździków., które są piękne, wysokie, dobrze zbudowane, wydają się silne i zdrowe, a tak naprawdę są kruche. Wystarczy mały przeciąg i już się kładą do łóżka. I jest w tym porównaniu wiele prawdy. Jak w piosence "Gdzie ci mężczyźni", którą śpiewa Danuta Rinn:
Bojownicy spraw ogromnych, owładnięci ideami
o znaczeniu wiekopomnym, i wejrzeniu, jak ze stali.
Gdzie umysły epokowe, protoplaści czynów większych,
niż pokątne, zarobkowe kombinacje tuż przed pierwszym.
Nieprzekupni, prości, zacni, wielkoduszni i szlachetni.
Gdzie że oni, gdzie tytani woli, czynu, intelektu,
woli, czynu, intelektu, woli, czynu, intelektu...?
Gdzie te chłopy?...
Prawdziwie wolna sobota. Nawet trochę poleniuchowałam.
Emocje wyborcze opadają. W międzyczasie otrzymałam bardzo wiele gratulacji dla Kocham Radom. No i życzenia jeszcze lepszego wyniku w następnych wyborach.
W stowarzyszeniu muzycznym także miła atmosfera. W tle spraw statutowych wyniki wyborów do rady miejskiej. Jeszcze dogrywka wyboru prezydenta, ale to już za dwa tygodnie.
Dziś także zebranie stowarzyszenia KR. Tutaj emocje wyborcze już opadły całkowicie. Omówiliśmy więc je na chłodno. Kluziński zadecydował, że w głosowaniu na prezydenta w II turze każdy podejmie decyzję sam, na kogo ma oddać głos: czy na Kosztowniaka, czy na Marcinkowskiego. On sam jeszcze nie zdecydował.
Na zakończenie spotkania zażartowałam, że oto właśnie zaczęliśmy nową kampanię wyborczą. Niektórzy nie zrozumieli mojej wypowiedzi. Musiałam tłumaczyć, że na wynik wyborów pracuje się cztery lata, a nie przez ostatnie dwa tygodnie kampanii. I oto właśnie zaczęliśmy tę pracę.
Uffff. W sumie to był ciężki dzień.
Dziś podano oficjalne wyniki wyborów. Potwierdziło się, że KR zdobyło jeden mandat. Pozostałe ugrupowania zdobyły: Prawo i Sprawiedliwość - 14, Platforma Obywatelska - 6, Radomianie Razem - 5 i Porozumienie Lewicy - 2. Przeanalizowałam swój wynik. W stowarzyszeniu KR w skali miasta jestem na 4 pozycji, w moim okręgu - na 2. Ogólnie w skali miasta uplasowałam się na 49 miejscu (było prawie 600 kandydatów), a w skali okręgu na 9. Mam prawo do zadowolenia. Zaistniałam w Radomiu. Zrobiłam dodatkową reklamę mojego sklepiku, reklamę budowy szkoły muzycznej, reklamę szachów. Także reklamę swojej twórczości. Myślę, że nie tylko ja byłam taka "sprytna". Przeglądając ulotki kandydatów, przypuszczam, że wielu zgodziło się wesprzeć komitety wyborcze mając na uwadze także własną reklamę.
Wieczorem napisałam maila do kolegów z KR, do których miałam adresy, z podziękowaniem za współpracę. Odezwał się nawet Kluziński. Zrozumiał, że się żegnam z KR. Zapewniłam go, że absolutnie nie żegnam się z nimi, że będę ich duchowo wspierała, a w miarę wolnego czasu także i osobiście. Oni są młodzi, moje miejsce, jako emerytki jest z boku. Na jutro Jakub organizuje spotkanie, nie wiem czy zdążę, bo jestem umówiona w szkole muzycznej. Jeszcze raz mu pogratulowałam, także decyzji, by do wyborów iść jako KR, a nie wspólnie z RSO. Dobry kandydat na polityka. Ma nosa.
Są już nieoficjalne wyniki także i do rady miejskiej. Jednak mamy tylko jeden mandat radnego - Jakuba Kluzińskiego. Nie będzie prezydentem - trudno. Dobre tyle. To jest tylko polityka, albo aż polityka. Jeszcze gorzej z RSO .Prawdopodobnie nie osiągnęło progu wyborczego. A tyle było z ich strony profesjonalnego zachodu, rozmów, debat, wywiadów. I ten konflikt ze mną w tle. Nie współczuję im. Cały dzień próbowałam dodzwonić się do Jakuba. Nie odbierał telefonu, ani nie oddzwaniał. Także milczał telefon w siedzibie KR. Może "płaczą"?
Nie lubię poniedziałków, na dodatek, gdy wypadają trzynastego. Cóż.
Właściwie to już poniedziałek, bo jest godz. 1,55 w nocy. Sen jakoś nie przychodzi. Chyba jestem zmęczona. Cały dzień spędziłam w domu, a to na dokończeniu sprzątania, a to w kuchni, takie tam kręcenie się. Wieczorem o godz. 19 rozpoczął się w siedzibie Kocham Radom wieczór wyborczy. Poszłam z Anią. Było mi raźniej. Godzinę temu wróciłyśmy. Było bardzo dużo różnych ludzi, przede wszystkim młodych. Nie wszyscy przyszli z pustymi rękami. Stoły były zastawione różnościami. Ja przyniosłam placki z dyni. Z moich dyni. Nawet smakowały ludziskom.
Wpadłam na żartobliwy pomysł, żeby zebrać podpisy wszystkich kandydatów z KR na odwrocie plakatu Kluzińskiego jako kandydata na prezydenta. To tak na wszelki wypadek, żeby "pamiętał", kto za nim stał w tych wyborach. Pomysł chwycił i podpisali się chyba wszyscy, którzy dziś byli na tym spotkaniu. Na chwilę po pierwszych nieoficjalnych wynikach na prezydenta przyszedł nawet poseł SLD Marek Wikiński. Przyszedł pogratulować nam (to znaczy Jakubowi) 4. miejsca. Przed nim był Gęsiak, Marcinkowski i Kosztowniak. Gdyby taki wynik przełożył się na liczbę mandatów do rady, to byśmy mieli 2-3 radnych. A może jeszcze więcej. Atmosfera w sztabie była bardzo sympatyczna. Apetyty wyraźnie rosły nam wszystkim. We własnym interesie Wikińskiemu podarowałam "Baśń o paziu". Nawet uśmiechnął się do mnie. Grzeczny.
Dostaliśmy dziś od jednego z kolegów fajne serduszka - breloczki z napisem Kocham Radom. Poprosiłam o większą ilość (na konkurs dla dzieci - ilustratorów moich baśni). Dostałam 250!
Oficjalne wyniki wyborów mają być we wtorek. Jednak spróbuję usnąć. Na ósmą do pracy.
Cisza. Wyborcza oczywiście. Powyłączałam w domu wszystkie media. Zebrałam wszystkie ulotki, jakie udało mi się "zdobyć" podczas kampanii, zebrałam w jedną dużą kopertę (całkiem pokaźny plik) i podpisałam dużymi literami WYBORY 2006. Do mniejszej kopertki włożyłam moje ulotki - zostało ich 20 sztuk. Będzie o czym rozmawiać na starość.
Od rana sprzątałam mieszkanie. Należało mu się. Ale już po południu pojechałam z małżonkiem na działeczkę po plony. Co prawda zima tymczasem ustąpiła, ale nie wiadomo czy jutro nie wróci. Przywiozłam 5 skrzynek jabłek, wór czarnej rzepy, miskę marchewki i kilka dyń. Wykopałam pozostałe kłącza kany - nie zmarzły. Przeniosłam do domku. Może jeszcze będzie piwniczka, to przeniosę wszystkie bulwy do niej. Tymczasem znów obsypało się trochę ziemi. Będzie robota z wynoszeniem. Także poobrywała się miejscami folia. Trochę pokleiłam.
Zabrałam do domu do piwnicy krzesła i pozostały sprzęt gospodarstwa domowego. Nie zamykałam domku na klucz, tylko na schowku zostawiłam kłódkę, byle jaką.
Udało się bocznym sąsiadom sprzedać swoją drugą działkę. Dziś sprowadził się nowy gospodarz. Podobno dużo za nią zapłacili, ale na pewno nie będą żałowali, bo pani Krysia wyprowadziła ją z ugoru na bardzo dobry poziom. Młode małżeństwo, mają dzieci. Mieszkają na moim osiedlu. To wszystko ma swoją cenę. Małżonek był u nich na plotkach, od niego te wiadomości.
Smutno jest na działkach. Smutno i pusto. Zostało tylko świeże powietrze. Zawsze to coś.
Wieczorem zaprosiła nas Iga na herbatkę. Pełny luz.
Nareszcie ostatni dzień kampanii wyborczej. Prezydent zorganizował koncert z okazji 88.rocznicy odzyskania niepodległości. Wstęp wolny. Koncert odbył się w Sali Koncertowej Urzędu Miejskiego. Był to nieoficjalny debiut Radomskiej Orkiestry Kameralnej (ROK). Gościliśmy znakomitą pianistkę - Lidię Grychtołówną. Dyrygował Przemysław Zych. Nawet fajny był koncert. Trochę nie fajny był antrakt. Ostatnie minuty kampanii wyborczej. Aż mdliło. Znów "nadepnięto" mi na odcisk. Znów pochwały dla pana Marka za pomysł turnieju szachowego. Miałam nie prostować, ale w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że panu Markowi marzy się turniej w plenerze, a ja zaproponowałam jemu, żeby najpierw zorganizować turniej na zasadzie "pisemnych matur". Jest najmniej kosztowny, a wymaga wyłącznie błogosławieństwa prezydenta. No i udało się. Dobrze by było powtarzać go w latach następnych. Rozszerzać na całe miasto, może województwo, albo nawet na całą Polskę. W końcu wyjść z turniejem w plener. Póki co rekord szachowy należy do Kuby. Zatkało słuchających. Ale niech wiedzą, że ja coś w tym temacie też mam do powiedzenia.
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: