Bloog Wirtualna Polska
Są 1 279 324 bloogi | losowy blog | inne blogi | zaloguj się | załóż bloga
Kanał ATOM Kanał RSS

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 18.11.2005r. - piątek

piątek, 09 kwietnia 2010 20:08

Jednak mój stolarz teraz nie wykona mi wychodka. Nie ma czasu. 

Trudno. Muszę czekać wiosny, bo teraz to już na pewno nikogo nie znajdę, żeby mi jeszcze zdążył przed zimą go postawić.

Dostałam numer telefonu do działkowego elektryka. Moja poprzedniczka doskonale sobie radziła bez prądu. Miała przenośną butlę z gazem, radio na baterie, przyroda była jej telewizorem. I to jej wystarczyło. Czy ja będę chciała mieć prąd? Jeszcze nie wiem.

Tak więc do wiosny żadnych inwestycji w Koperkowie. Tylko obciąć winorośl, może w niedzielę.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 14.11.2005r. - poniedziałek

piątek, 09 kwietnia 2010 19:43

Chyba udało mi się namówić mojego stolarza, pana eS, na zrobienie wychodka. Pokazałam mu szkice. Przyjął. Obiecał niezwłocznie zrobić fachowe rysunki i przedstawić swoją wycenę.

Małżonek moim pomysłem nie był zachwycony. Nie odzywał się, jak rozmawialiśmy na ten temat, tylko się przysłuchiwał. Ale widziałam, że się w nim gotowało. Chyba najbardziej nie odpowiadał mu stolarz, bo kiedyś okazał się być drogim. Jak skończyłam rozmowę ze stolarzem, wtedy dopiero zaczął własne przemyślenia, że może tańszy byłby Paweł, zięć Krzyśka Ka, naszego kuzyna. Tylko że Paweł jest bardzo zajęty, a ja chciałabym go mieć jeszcze przed zamknięciem ogrodu na zimę, bo potem nie będzie wjazdu, dopiero na wiosnę. Ostatecznie zadeklarował się, że sam taki wychodek z desek mi zbije, jak mu pomogę. Nie komentowałam jego propozycji. Już ja widzę siebie, a przede wszystkim jego w takiej akcji. A poza tym ciekawe, kiedy znalazłby dość czasu, żeby sobie wszystko zorganizować, a potem wykonać. Ale sam fakt włączenia się do mojego wychodka pochwaliłam. Chcę jednak poczekać na odpowiedź stolarza. Pieniądze mam.

 

Na horyzoncie mam emeryturę. Muszę się do niej dobrze przygotować. Także swoje Koperkowo. Taki wychodek może mi bardzo dobrze służyć.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 13.11.2005r. - niedziela

czwartek, 08 kwietnia 2010 21:05
Trochę mglisto dziś, ale w sumie ładny dzień, ciepły. Ponad 5 godzin urzędowałam w moim Koperkowie. Sama. Nie było nawet bocznych sąsiadów. Nikt mnie nie zagadywał, nikt mi nie przeszkadzał. Pracowałam jak mała maszynka do mielenia mięsa. Najpierw rozprawiłam się z pozostałą płytą falistą w kompostowniku. Część jakoś udało mi się wyciągnąć, pod część musiałam się podkopać, żeby wyciągnąć, a część zwyczajnie połamałam i po kawałeczku wyciągnęłam. Mozolna to była w sumie praca. Ładniejszą płytę zostawiłam z tyłu domku, a gorsze wyniosłam na śmieci. Zrobiłam także porządek przed zimą z beczkami. Mam ich trzy. Blaszaną przy kompostowniku, pełną ślimaków, przewróciłam do góry nogami, a dwie niebieskie plastykowe, co stały przy kranie z wodą zatoczyłam do domku. Także stół i ławkę zataszczyłam do domku. Niech nie stoją na śniegu i na mrozie,  i niech nie niszczeją. A poza tym po co mają kusić złodziei działkowych. Podobno według działkowiczów kręcą się różni ludzie całą zimę i najlepiej nic im nie zostawiać. Ale przecież beczek nie zabiorę ze sobą na plecach do domu, ani także stołu i ławki.
Dokończyłam grabienie liści między jabłonkami. Młode drzewka obłożyłam kamieniami. W gaiku młode sadzonki obłożyłam liśćmi. Nie wiem czy dobrze, czy na przykład tam nie będą chciały mieszkać myszy czy nornice, albo ślimaki. Muszę zapytać kogoś mądrego, albo sprawdzić w Internecie. Wychodząc z działeczki, po raz pierwszy założyłam na furtkę łańcuszek i zamknęłam Koperkowo na kłódkę. Pani Krysia Ka uważa, że tak trzeba. Jak mówi - po co mają zwykłe "poszukiwacze" działkowe plątać się po działce i "skubać" co im się może spodobać. Zobaczymy.
Dziś mała kanapka i kawa wystarczyły. Jakoś przez intensywną pracę zapomniałam o jedzeniu, a i głodu nie czułam. Tak też mówiła mi pani Grażyna Ka. Uważała, że to także dobry sposób na odchudzanie, a wagą to ona nie grzeszyła.
Zauważyłam, że moja działka z dnia na dzień staje się jakby mniejsza. Pierwszy raz jak weszłam była duża; teraz, jak już ją poznałam, wszystkie kąty obeszłam - zmalała. To całkiem jak na szachownicy. Na początku nie umie się jednym wzrokiem ogarnąć szachownicy, co dopiero zlokalizować bierki, ale z czasem widzi się coraz więcej. 
Naszkicowałam kibelek na działeczkę. Zaplanowałam w nim także zamaskowany schowek na narzędzia. Będę rozmawiać ze znajomym stolarzem, panem eS, może jeszcze przed zimą mi go zrobi, zanim cały ogród zamkną na zimę na "cztery spusty" .
Trochę źle się czuję. Kaszel mi jeszcze nie minął. Chrypka także. Pojawił się katar. Na dodatek w prawym biodrze od kręgosłupa promieniuje mi jakiś ból. Czy to kulszowa rwa, czy zwykłe nadwyrężenie przez pracę. 
Może to nie kara boska za pracę w niedzielę. Samo minie.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 12.11.2005r. - sobota

poniedziałek, 05 kwietnia 2010 20:52
Mój kolega Andrzej Ha dorobił mi klucz do bramy za 5 zł i przyniósł do mnie do pracy. Ale to był klucz od jego bramy, a przydałby się od mojej. Niestety, on nie korzysta z mojej bramy, więc klucza do niej też nie ma. Muszę znaleźć jakiegoś działkowicza i od niego sobie dorobić odpowiedni klucz. Wszyscy tak robią - tzn. jeden działkowicz od drugiego.
Małżonek mnie dowartościował i zrobił zakupy w ogrodniczym sklepie na Bielisze.
Po pracy od razu pojechaliśmy posadzić drzewka, skoro jeszcze nie ma zimy. Szło nam bardzo sprytnie, bo już zdobyliśmy doświadczenie przy sadzeniu sosenek z lasu Dany. Gaik nabiera wyrazu.
Jodła koreańska - 15 zł
Świerk - 15 zł
Kalina - Viburmum opulus - 9 zł
Cis - Taxus media Hioksii - 11 zł
Jałowiec - Junipers Communis Hibernica - 10 zł

Za wszystko małżonek zapłacił 60 złotych. Nawet nie musiałam zwracać kasy z własnych oszczędności.
Od pani Krystyny Ka, bocznej sąsiadki, dostałam ogrodową jukę - 4 sadzonki. Chyba chce się ze mną zakolegować. Juki posadziłam ją od razu w alejce wzdłuż chodnika po lewej stronie przy sadku. Myślę, że może w przyszłości uda mi się tak zrobić alejkę bylinową. Z kolei mój małżonek chcąc się zrewanżować, mając do wyniesienia na śmieci falistą płytę typu azbest, nawet zapytał pana Ka, czy nie przyda mu się taka płyta. Panu Ka wszystko może się przydać, jak zauważył, więc nawet za nią podziękował.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 11.11.2005r. - piątek

poniedziałek, 05 kwietnia 2010 18:30
Narodowe Święto Niepodległości. Dzień wolny od pracy. Małżonek zadeklarował się, że pojedziemy do lasu Dany po sosenki do mojego zagajnika, który zaprojektowałam w lewym górnym rogu działki. Przywieźliśmy 3 sosenki i paproć z lasu pod Milejowicami. Trochę nam zeszło z poszukiwaniami odpowiednich egzemplarzy, więc na wystawny obiad nie było dużo czasu. Trzeba było sosenki niezwłocznie posadzić, także tę paproć. Sprawnie poszło - małżonek kopał doły, ja wykonywałam resztę, czyli sadzenie i podlewanie.
Czy się przyjmie - zobaczymy. W moim Koperkowie ziemia piaszczysta, humusu na niecałą łopatę. Ale obsypałam je ziemią z kompostem z pola, dobrze podlałam. Nic tylko czekać na wiosnę, czyli 3-4 miesiące.
Posadziłam także internetowe róże: jedną pachnącą pnącą czerwoną z dużymi kwiatami przy kompostowniku, żeby tak jego zapach trochę odmienić, a dwie przy wrzosach. Będę więc ich miała w mojej "alei róż" już 8, każda inna. Wykonaliśmy ostatnie palenie śmieci, resztę wyniosłam do śmietnika. Trochę wygrabiłam liści, ale jeszcze trochę zostało. Może zdążę przed śniegiem.
W zasadzie porządek na zimę gotowy.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 7.11.2005r. - poniedziałek

poniedziałek, 05 kwietnia 2010 12:35
Dopiero dziś przyszły internetowe róże. Pierwszy raz widziałam tak zapakowane róże, ale też i pierwszy raz zamawiałam je przez Internet. Korzenie są bardzo mocno ściśnięte w jakimś brunatno-czarnym torfie i zapakowane też bardzo ciasno w czarną folię. Mają się przyjąć? Aż zdaje się niewiarygodne. Przyszła także trawa "polska łączka" i trawa "chodnikowa". Cały rachunek 43 zł i do tego 14 zł za dostawę i płatność przy odbiorze. Razem 57 zł. Poszalałam sobie - nawet nie pokażę mężowi, bo chyba by go "serce bolało" na tę moją rozrzutność.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 6.11.2005r. - niedziela

sobota, 03 kwietnia 2010 10:29
Jak na niedzielę przystało - odpoczywam.
Małżonek także dołączył do mojego jednoosobowego grona.
Palimy śmieci. Także perz, który już wysechł na pieprz, spod opaski pod żywopłot wydarty ziemi niemal pazurami. Przydały się widły do przerzucania perzu w ognisku.
Ostatnie porządki w kompostowniku - już jest opróżniony do zera. Na wszelki wypadek wyniosłam na śmieci falistą płytę, która była bokami kompostownika. Wysokie, sterczące jak straszydła. Fatalnie to wyglądało, żadnej estetyki. Zostały tylko te mocno wbite do ziemi. To już ładniej będzie, gdyby mi przyszło wrzucać chwasty bezpośrednio do dołu. Teraz kompostownik czeka na moją decyzję, czy będzie nowy.
Z wielką satysfakcją podziwiam wykonaną przez siebie pracę. Pozytywnie nastraja mnie także pomoc ze strony małżonka. Na zakończenie dnia zrobiliśmy sobie grilla.
To już chyba będzie koniec sezonu. Wyłączyli dziś wodę, dopiero włączą na wiosnę. Znaczy koniec podlewania na większą skalę - zostanie deszczówka z rynny. Ciężko będzie miał mój liguster.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 5.11.2005r. - sobota

czwartek, 01 kwietnia 2010 22:22
Nie wiem czy mój żywopłot przeżyje zimę. Wygląda mizernie. Coś musiało mu zaszkodzić. Dałam mu dzisiaj wyjątkowo więcej wody. Gadam z nim, pocieszam go, nawet użalam się nad nim. Może co pomoże. 
Dostałam w prezencie od małżonka łopatę, widły i grackę. Dziś po pracy zawieźliśmy na działkę i od razu odbyłam z nimi próbę generalną, czy pasują mi do ręki i do wzrostu. Wszystko jest w porządku. Kompost tylko śmigał we wiaderkach na pole. Pracowaliśmy rytmicznie we dwójkę, jak przystało na zgranych i doświadczonych małżonków.
Szkoda, że dni są coraz krótsze. Po zmianie czasu o 17. jest już ciemno.
Zamówienie na moją "polska łączkę" i róże jeszcze nie zostało zrealizowane. Dzwonił tylko internetowy sprzedawca, jak z zapłatą. Zdecydowałam się na gotówkę przy odbiorze. Jak coś będzie źle, to trudno. Strata niewielka, a nauczka duża. A jak będzie wszystko OK, to przynajmniej zaoszczędziłam czasu na chodzenie do banku z przelewem.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 1.11.2005r. - wtorek

środa, 31 marca 2010 22:41
Objazd cmentarzy zajął właściwie cały dzień.
Pogoda dopisała. Było bardzo słonecznie.
Na rzecz Koperkowa mogłam popracować tylko wieczorem w domu.
I popracowałam. W Internecie w sklepie ogrodniczym zamówiłam sobie nasiona trawy - "polską łączkę". Oczami wyobraźni widzę ją w moim sadku. Najpierw zakwitną wiśnie, potem grusze i jabłonie, a na koniec ta łączka z chabrami i makami. Rozłożę sobie na niej koc i będę czytać, może coś napiszę, albo po prostu będę patrzyła w moje niebo i w ptaki które nad nim będą przelatywały, albo samoloty, które po sobie zostawiają zapisane na krótko linie, jak linie wysokiego napięcia.
Zamówiłam także trzy róże w tym jedną pnącą, pachnącą, czerwoną, którą wymyśliłam, że posadzę przy kompostowniku. To mój pierwszy zakup przez Internet. Ciekawe czy będzie udany.
Rozmarzyłam się dzisiaj wyjątkowo.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 30.10.2005r. - niedziela

wtorek, 30 marca 2010 2:07
Jest chłodno, żeby nie powiedzieć zimno. Dzisiejszej nocy nawet musiało być trochę mrozu, bo w beczce z wodą zostałam taflę lodową. Trudno ją było z niej wydostać, ale jakoś się udało. Nie stopiła się nawet do końca dnia.
Dowartościowałam się dzisiaj. Wykonałam trzy duże zadania.
Pierwsze zadanie to podlewanie. Prawie całą beczkę 160 litrową wody wyniosłam wiaderkiem i podlałam swoje dopiero co posadzone róże, także ligustra i inne nasadzenia.
Drugie zadanie to naprawa folii w szklarence. Pokleiłam wszystkie pęknięcia, dziury i dziurki szeroką taśmą przezroczystą. Ciekawe jak przetrzyma zimę. Może szara taśma by była mocniejsza, ale szklarnia w łatki nie bardzo mi się widzi. I tak nie jest za urocza w tej chwili.
A trzecie zadanie to kompostownik. Rozpoczęłam wynoszenie kompostu na poletka. Jak będzie stawiany nowy, to już będzie wolne miejsce.
Byli dziś także boczni sąsiedzi, państwo Ka. Ciągle interesują się moim Koperkowem.
Właśnie doniósł mi pan Ka, że ktoś był u mnie i coś wynosił do samochodu. Na wszelki wypadek ma spisany numer samochodu. To samo powiedział mi jakiś inny działkowicz ubiegłej niedzieli, jak wychodziłam z ogrodu, już w bramie. Pewnie chodziło o to samo zdarzenie. Ja nic na działce złego nie zauważyłam. Może to chodziło o ten dzień, kiedy wyprowadzała się moja poprzedniczka.
W gruncie rzeczy to dobrze, że mają na oku moją posesję. Nie jestem tylko zadowolona, że ciągle wścibiają nosa i wypytują co robię aktualnie. Czy ja muszę im się spowiadać? A może tutaj są takie zwyczaje. Na razie na pytania grzecznie odpowiadam, ale pewnie to się zmieni.
Dziś rozmawialiśmy o kompostowniku. Powiedziałam jemu, że właściwie dopiero uczę się zarządzania działką. Co prawda mój małżonek posiada nieduży sad owocowy, ale to za miastem i ja na jego pracy się nie znam. Poza tym, jako że nie jeżdżę samochodem, to dla mnie za daleko, jak na moje nowe hobby. Taka działeczka jak ta, to akurat jak dla mnie i jestem bardzo zadowolona, że udało mi się ją odkupić od pani Grażyny Ka. Przy tym zaznaczyłam, że to jest tylko moja działka, nie męża. Oczywiście jeszcze nie wiem, czy będzie tylko rekreacyjna, czy także trochę pietruszkowo - koperkowa. Przy okazji dowiedziałam się dlaczego oni sprzedali poprzednią działkę, a kupili tę obok mojej. Otóż według ich relacji, ich poprzedni sąsiad miał ul z pszczołami i pani Ka została przez te pszczoły pogryziona. Trochę byłam zdziwiona, bo przecież nie można mieć na działkach uli z pszczołami, bo zakazuje Regulamin Działkowca. Podobno ten jego sąsiad tych pszczół nie sprowadzał specjalnie, ale tak im przygotował ul, że same przyszły. Więc niby co miał z nimi zrobić - potruć? Rzeczywiście pomysł oryginalny - ciekawe czy też zebrał miód przy okazji. Tego pan Ka już nie wiedział.
Wiele czytam w Internecie o działkowcach. O ich doświadczeniach. Ostatnio szczególnie dużo o oczku, jako że małżonka także ono interesuje. Trochę mam wątpliwości, czy sobie poradzę, bo jak na przykład będzie przeciekać? Poza tym oczko jest bardzo praco- i czasochłonne. Ostatnia informacja z Internetu, to taka, że właśnie w takim oczku utopiło się 2-letnie dziecko.
Oczko oczkiem, mnie najbardziej zależy na WC i kompostowniku. Nie wiem jak sobie poradzę z tymi inwestycjami fizycznie, bo finansowo to nie jest aż tak duży wydatek. Stać mnie.  Kompostownik można kupić drewniany składany - i z tym bym sobie poradziła, ale WC? Na plecach nie przyniesie się przecież. Chyba będę zmuszona prosić męża o pomoc.A jak odmówi? Trudno. Będzie niezastąpione wiaderko i chodzenie do WC publicznego przy świetlicy.
Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

sobota, 31 marca 2018

Licznik odwiedzin:  68 906  

Kalendarz

« marzec »
pn wt śr cz pt sb nd
   01020304
05060708091011
12131415161718
19202122232425
262728293031 

O moim bloogu

------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara

Ulubione strony

BLOGI PRZYJACIÓŁ

MOJA STRONA I MOJE BLOGI

Wyszukaj

Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:

Subskrypcja

Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie:

Statystyki

Odwiedziny: 68906
Bloog istnieje od: 2967 dni

Horoskop

Więcej w serwisach WP

Money.pl

Pytamy.pl