Wczoraj moja stara altanka została rozebrana. Niewiarygodne, jakie maleńkie było to M2 na mojej czteroarowej działeczce. Wprost nie mogłam się nadziwić, jak weszłam dziś obejrzeć plac porozbiórkowy i gruzowisko. Nie powiem, żeby nie zakołatało mi serce. Gdyby nie róża, która odciągnęła mnie od tego widoku, może bym się nawet rozkleiła. Ale ona swym zapachem jakby do mnie przemówiła. Tylko co chciała mi powiedzieć?
W poniedziałek ma się zacząć budowa. Dziś miał zadzwonić majster, żeby omówić szczegóły. Nie zadzwonił. Może jutro zadzwoni.
Na dzień przed rozbiórką starej 30.letniej altanki kilka zdjęć na pamiątkę spędzonych w niej sześciu lat. Zdjęcia zrobiłam wczoraj.
Do rozbiórki już jestem przygotowana.
Do budowy projekt też już jest opracowany.
Zaopatrzenie jest pod kontrolą.
Zostało jeszcze spiąć fundusze.
Powinno się udać.
.
Z dzisiejszej sesji zdjęciowej tylko kilka możliwych fotografii.
Jednak fotografowanie to wielka sztuka.
Może jednak do opanowania.
POSŁOWIE:
"Bóg jest matematykiem, liczy dokładnie" - napisałam na ostatniej stronie na zakończeniu dziennika.
Zbiegi okoliczności w przypadku mojego "Pietruszkowego Koperkowa" są niesamowite, wprost zadziwiające i zdumiewające. A wszystkie powiązane ściśle z moją bliźniaczą siostrą.
Działkę pracowniczą w ROD Godów II kupiłam dla siebie trzy lata po Jej śmierci. Zapłaciłam za nią dokładnie 26sierpnia 2006r, jakby to Ona tę datę wyznaczyła. Dla mojej działki założyłam osobny dziennik, który nazwałam "Pietruszkowe Koperkowo". Prowadziłam go dwa lata. Zakończyłam, gdyż po prostu zabrakło już kartek w zeszycie. A skończył się on 26.08. 2007roku w piątą rocznicę śmierci Irki. Uznałam, że to od Niej znak i zakończyłam "Pietruszkowe Koperkowo".
Pod taką sama nazwą 14 lutego 2010 roku (w swoje imieniny) założyłam działkowego bloga. Początkowo myślałam prowadzić go na bieżąco. Przemyślałam jednak, że warto wspomnieć przynajmniej pierwsze dwa lata z historii mojej działki, zapisanej przecież w dzienniku. I tak doszłam do wniosku, że powinnam "przepisać" zeszyt. W ten sposób powstał rozdział "Z działkowego pamiętnika", który dziś kończę, także jakby dla upamiętnienia dziewiątej rocznicy śmierci Irki.
Irka była wielką miłośniczką swojego ogrodu. Kiedy pisała wiersz "hymn Odrany" wiedziała, że umiera. Swojego Hymnu nie dokończyła - jakby zabrakło Jej jesieni. Na zbiory Pan Bóg zabrał ją do siebie, do swojego Ogrodu. Czy dlatego, że była taką ogrodniczką?
hymn Odrany
a mi zabrakło
płatków śniegu
by móc okrywać
twoje ramię
i stąpać mocno
po chodniku
i budzić noc
rankami
a mi zabrakło
lata w garści
i paru pysznych
gruszek
by na talerzu
w tle budyniu
powiedzieć
to co muszę
a mi zabrakło
każdej wiosny
co pcha mnie
do Odrany
i kęskiem świtu
daje siłę
na inny dzień
nastany
Ogrodzenie dziś zostało zakończone.
Pan Józek dziś przyjechał z synem. Przywieźli spawarkę. Prąd pożyczyliśmy od sąsiadów. Były co prawda kłopoty z napięciem, bo albo korki wysiadały, albo napięcie było za słabe. Na wszelki wypadek zadeklarował się z pożyczeniem prądu także drugi sąsiad, za przysłowiową flaszkę. Ale jakoś udało się wykonać robotę. U nas na ogrodzie sieć elektryczna słaba, bo tylko na potrzeby "czajnika", no może na potrzeby kosiarki do trawy. Zarząd pewnie obawia się, że jakby było większe napięcie to ludzie by sobie na działkach produkcję prowadzili. Ja to się na tym nie znam za bardzo, ale tak mówią działkowi sąsiedzi.
Przy okazji poprosiłam pana Józka, żeby pomógł mi położyć te trzy betonowe płyty, dla których wczoraj wymyśliłam przeznaczenia. Ciężkie były, ale we trójkę udało się. Małżonek dziś nie mógł im pomóc, bo pracuje. To tylko ja mam wolne soboty - bo emeryckie.
Wieczorem rozliczyliśmy się z roboty. Nie było żadnych nieporozumień. Myślę, że obydwie strony były zadowolone. Nowe ogrodzenie (dwa zewnętrzne boki dzialki) wraz z materiałem kosztowało mnie 1300 zł. Przydałoby się jeszcze wymienić tylne ogrodzenie. Ale to już może później, może uda się dogadać z sąsiadem, żeby koszty na pół podzielić. Wypadałoby pewnie po jakieś 300 złotych. Pogadam z nim przy okazji. O, gdyby tak się udało, to już byłabym ogrodzona, bo boczna siatka jest dobra.
Na okoliczność nowego ogrodzenia zorganizowałam uroczystą kolacyjkę. Ugotowałam bigosik z kabaczków. Była wędlina, pomidorki, kwaszone ogóreczki z działki i do smaku trochę alkoholu. Zaprosiłam pana Józka i jego małżonkę. Było bardzo sympatycznie. Przy okazji wspomniałam, że jeszcze mi się marzy - chciałabym, żeby pan Józek zrobił mi podłogę w mojej blokowej piwnicy, żebym mogła urządzić sobie spiżarnię na moje działkowe przetwory. Obiecał, że którejś soboty zrobi mi tę podłogę. Fajnie jak się choć trochę umie murarki.
Zrobiłam dziś kilka zdjęć swoim aparatem:gruszka -konferencja, oczko i iglaki, które niebawem przeniosę w docelowe miejsce, czyli wzdłuż siatki od bocznych sąsiadów.
No to mam nowe ogrodzenie! Z siatki ocynkowanej na słupkach stalowych z rur i na fundamencie z płyt betonowych. Jest szare, delikatne jak mgiełka. Prawie go nie widać, jedynie fundament jasno szary wskazuje na granice mojego "Pietruszkowego Koperkowa".
Dziś małżonek zmienił mnie zza lady wcześniej, żebym rozliczyła się na miejscu z panem Józkiem. Jeszcze pracowali jak przyjechałam. Przygotowałam więc kawę z grilla i na przekąskę zamiast ciastek przygotowałam kanapeczki z wiśniowym dżemem. O osiemnastej skończyli pracę. Za niedługo dojechał autobusem małżonek. Na razie pan Józek nie chciał rozmawiać o pieniądzach. Uważał, że robota jeszcze nie skończona, bo trzeba dospawać rury odciągające przy furtce. Marzył im się prysznic i pojechali do domu.
A ja rozprawiłam się z nadmiarem piasku, który został po budowie na ścianie przy domku. Trochę przeniosłam do kompostownika, trochę (na zasadzie, że może jeszcze się przydać) przy kompostowniku na pryzmę ułożyłam, pozostałe rozsypałam przy domku i na "polu". Nie powiem, trochę niechętnie, ale pomagał mi małżonek. Po starym płocie zostały wielkie płyty betonowe (2,10x0,52). Planuję jedną położyć z tyłu domku - będzie na skład drewna, a dwie przy domku, jako chodniczek, naprzeciwko oczka. Małżonek widzi w tamtym miejscu ławkę. Cieszę się, gdy ma jakieś pozytywne propozycje na rzecz mojego Koperkowa.
Dziś znów posiedzieliśmy do późnego wieczora. Popijając piwko. Było bardzo sympatycznie.
Jest już późno w nocy. Uzupełniam wpis do dziennika i walczę z przeciekającym oknem. Jest burza. Spadł grad, a deszcz po szybach ciurkiem wlewa się do mojego pokoju. Ledwo nadążam zmieniać ścierki. Jednak muszę coś zrobić z tym oknem, bo tak dalej być nie może. Aż strach pomyśleć co by się działo z podłogą, gdyby mnie dziś nie było w domu.
Jutro czeka mnie ciężki dzień porządkowy na działce, a ja pewnie nie będę wyspana.
W oczach rośnie ogrodzenie. Dziś postawili wszystkie słupki. Jutro mają naciągać siatkę. Na zakończenie dnia zrobiłam wszystkim kawę z grilla i poczęstowałam pomidorową sałatką z chlebkiem. Z małżonkiem wróciliśmy znów bardzo późnym wieczorem.
Jest bardzo upalnie. Źle się czuję. Pocę się szczególnie na twarzy. Nie mam chęci do pracy i opadam z sił. Muszę wybrać się do ginekologa, bo coś nie jest w porządku. Może to tylko przez ten upał, może zwykłe zmęczenie, może piasek spowodował plamienie, a może to sprawy ginekologiczne. Muszę też pójść do dentystki, bo o mały włos a z chałwą połknęłabym plombę.
Na dodatek wysiadł mi komputer. Podobno system padł. Trzeba kupić nowy - może laptop.
Ale na razie muszę rozliczyć ogrodzenie.
Stawiam ogrodzenie!. Małżonek także przyłączył się do ekipy. W sklepiku pracuję sama.
Po pracy szybko pojechałam zobaczyć, jak im idzie robota. Kawałkami stare ogrodzenie wymieniają na nowe, żeby nie rozgradzać całości. Dobry pomysł.
Zrobiłam kilka pamiątkowych zdjęć.
Na wszelki wypadek dziś do późnej nocy dyżurowaliśmy z małżonkiem na działeczce. Często chodzą jacyś "obcy".
Pan Józek zrobił mi już dziś niespodziankę i przyjechał na działeczkę z Anią, żeby zobaczyć robotę. Mógłby jutro zacząć, ale nie wie czy jego szwagier jest wolny. Pracowaliby we trójkę - jeszcze jego syn. Fajnie by było, bo to pracowity i konkretny człowiek - nie zwlekałby z robotą. Nic, tylko trzymać kciuki, żeby się wszystko potoczyło jak trzeba.
Gdyby nie siostra, która swoimi tekstami psuje mi nastrój prawie na każdą niedzielę, miałabym fajny dzień. Wymyśliła, żebym jej płaciła za to, że uprawia moje nadbużańskie pole - jakbym ja ją o to prosiła. Chciała z niego korzystać, mieć zyski, niech na nim pracuje, ale żebym jeszcze jej za to płaciła. Chyba przefilozofowała swoją życiową filozofię i tym razem nie wyłudzi ode mnie ani grosza. A pole moje niech odpoczywa od jej rąk. Niech sobie poleży odłogiem. Wkurzyła mnie.
Ania z Dorotką robiły dziś jagodzianki z jeżynami. Pychotka. Wzięłam sobie kilka na działeczkę.
Dziś odpoczywam po wycieczce. Jedynie zasadziłam dwie przyniesione z Puszczy Kozienickiej sadzonki sosenek. Miałam akurat torf kwaśny. Gdyby choć jedna się przyjęła - miałabym pamiątkę.
Małżonek rozmawiał dziś z sąsiadem z klatki - panem Józkiem, który zna się na drobnych robotach budowlanych, czy by nie zrobił na mojej działce ogrodzenia. Wszystko do budowy jest już przygotowane, tylko stare rozebrać i postawić nowe.
Małżonek rozmawiał dziś z sąsiadem z klatki - panem Józkiem, który zna się na drobnych robotach budowlanych, czy by nie zrobił na mojej działce ogrodzenia. Wszystko do budowy jest już przygotowane, tylko stare rozebrać i postawić nowe. Obiecał, że któregoś popołudnia zajrzy i zobaczy tę robotę. Umówiliśmy się, że wcześniej da znać, żebym była na działce.
Wieczorem popracowałam przy winie. Założyłam już rurki. Według winiarkiej książki za dwa - trzy miesiące można będzie już smakować.
Wczoraj wieczorem przyjechała Ania z Warszawy z propozycją wycieczki żółtym szlakiem dookoła Pionek. Jak nie skorzystać z takiej propozycji? Może nie będzie więcej okazji?
I znów pojechałyśmy do Puszczy Kozienickiej. Pociągiem do Pionek - tam i z powrotem. Trasa wycieczki około 22 kilometrów. Dogrywka w sam raz na koniec wakacji. Pogoda nam sprzyjała:ciepło, słonecznie. Tyle, że z rana było jeszcze trochę rosy i przemiękły mi buty. Znów musiałam wymienić je na klapki. Jednak powinnam sobie zafundować porządne buty na wycieczki. Może w przyszłym roku. Po drodze wstąpiłyśmy do Augustowa. Jest tam PTTK-owskie muzeum, ale nie było czynne.
Informacje o muzeum - http://www.kpk.przyroda.pl
Izba Dydaktyczno – Muzealna Puszczy Kozienickiej została utworzona w 1993 r. Jest zlokalizowana w centrum Puszczy Kozienickiej, przy trasie Radom – Kozienice w wiosce Augustów i mieści się w starej, pochodzącej z 1905 r. leśniczówce.
Izba jest elementem kompleksu przeznaczonego do celów edukacyjnych, w skład którego wchodzą:
wyłuszczarnia nasion (wybudowana w 1933 r.)
cmentarz wojenny z okresu I Wojny Światowej
zagospodarowany parking leśny
Ponadto w pobliżu znajduje się pomnik przyrody (ponad dwustuletni dąb szypułkowy), stara lipa z barcią oraz ogród, w którym sukcesywnie sadzone są gatunki charakterystycznych dla Puszczy drzew i krzewów.
W budynku Izby znajduje się sala audiowizualna oraz trzy pomieszczenia wystawiennicze, w których prezentowane są:
flora i fauna Puszczy Kozienickiej, ze szczególnym uwzględnieniem ssaków i ptaków
historia osadnictwa, kultura materialna, dawne sposoby wykorzystania lasu – łowiectwo, bartnictwo, zbieractwo oraz obecna gospodarka leśnali
leśnictwo – historia, sylwetki leśników związanych z Puszczą Kozienicką, dokumenty, dawne narzędzia ręczne itp.
Na trasie zepsuł mi się aparat. Dobrze, że Ania miała swój. Miałyśmy fantastyczną przygodę z ropuchą. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Właśnie przechodziła nam drogę, albo my jej. Jak nas zobaczyła - stanęła, jak do zdjęcia. I Ania chciała zrobić jej zdjęcie. Tymczasem ropucha nadęła się, podniosła się na nogach jak samochód citroen i nas straszy. Zdjęcie wyszło rewelacyjne. Szkoda, że to wszystko trwało tak krótko i nie zdążyło się nagrać filmiku.
Na zakończenie wycieczki podczas oczekiwania na pociąg poszłyśmy sobie na kawę do przydworcowej kawiarenki.
Wieczorem zważyłam się. Waga chyba przesadziła - 64 kg!
sobota, 31 marca 2018
Licznik odwiedzin: 68 906
« marzec » | ||||||
pn | wt | śr | cz | pt | sb | nd |
---|---|---|---|---|---|---|
01 | 02 | 03 | 04 | |||
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara
Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:
Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie: