Bloog Wirtualna Polska
Są 1 279 323 bloogi | losowy blog | inne blogi | zaloguj się | załóż bloga
Kanał ATOM Kanał RSS

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 4.03.2007r. - niedziela

sobota, 19 marca 2011 17:14

Wczoraj nie miałam zbyt dużo czasu na dowartościowanie się na działeczce, ze względu na konferencję, więc dziś odrobiłam wczorajszy dzień. Urzędowałam prawie 5 godzin.

Pierwsza marcowa niedziela była dość chłodna. Ale nie zmarzłam. Skopałam zagonek za domkiem pod bober i fasolkę szparagową. Trochę tam sporo cienia, ale może fasolowate sobie poradzą. Dla mnie to będzie doświadczenie. Posprzątałam w wiosennym ogródku. Niedługo zakwitnie. Powyrywałam co większe chwasty.

Przyniosłam sobie świeżej wody i w międzyczasie gotowałam sobie kawkę i herbatkę, żeby się rozgrzewać. Fajną miałam niedzielę. Dopiero wieczorem przyjechał po mnie małżonek. Przy okazji przywiózł mi ziemi ogrodowej. Będę miała do pomidorów, bo moja z pola bardzo licha, a i kompost też nie za bogaty. Ogórki to na niej mogą rosnąć, ale pomidory są łakome, muszą mieć żyzną ziemię.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 3.03.2007r. - sobota

sobota, 19 marca 2011 16:50

Idzie wiosna! Przebiśniegi już mają białe pączki. Nieśmiało wychodzą z ziemi tulipany i hiacynty.

Rybki nie pomarzły, ospałe jeszcze, ale już krążą po stawiku. Dziś w Koperkowie byłam krótko i bardzo wcześnie, bo o godz. 9.oo już byłam z powrotem w domu.

 

Spieszyłam się na konferencję do Resursy. Organizowała ją posłanka Lucyna Wiśniewska. Temat konferencji "Rodzina - wiosną Europy i Świata". Przy okazji tej konferencji było rozstrzygnięcie tematycznego konkursu plastycznego. Było wielu sponsorów nagród. Także i ja byłam zaproszona do udziału w nim. Poprosiła mnie moja przyjaciółka Krysia - redaktorka. Uznałam zaproszenie za zaszczyt. Ode mnie dzieci otrzymały oczywiście baśnie.

Jak wspomniałam - temat był o rodzinie. Głównie mówiono o kryzysie rodziny. Nie dosłuchałam się w wypowiedziach - o kryzysie mężczyzny. Uważam bowiem, że właśnie w tym należy szukać przyczyny kryzysu rodziny. Zmieniają się bowiem czasy, a mężczyźni ciągle uważają, że nasze miejsce przy garach. Tymczasem my, kobiety, kształcimy się. Mamy, oprócz typowych obowiązków domowych, także swoje własne ambicje. Nie gorsze od ambicji męskich i także ważne. Oczekujemy od naszych mężów zrozumienia, współpracy i odpowiedzialności. Oczekujemy tego także od naszych teściów, gdyż często to oni są przyczyną właśnie kryzysu rodziny. Oczekujemy także od księży, by o tym mówili. Jeden z biskupów, mówiąc o roli kobiet w domu, wypowiedział się dość niefortunnie, że kobiety mogłyby także realizować "te swoje zawody". Dość ironicznie zabrzmiało "te swoje zawody". Niby jakie "te"? Głupie, gorsze, nikomu niepotrzebne? Wkurzyła mnie jego wypowiedź. Całkiem, jakby trzymał stronę mężczyzn. Czy dlatego, że księża to właśnie tylko mężczyźni? Tego po biskupie nie spodziewałam się. I ma nie być kryzysu rodziny? Szczególnie, gdy mężowie są jedynakami - maminsynkami. Niejedna z nas mogłaby swoją książkę na ten temat napisać. Ale wracając do konferencji - w przerwie podano kawę i ciastka, a po konferencji zaproszono nas na poczęstunek. Był szwedzki stół z bardzo ciekawymi daniami. Mniam, mniam, czego tam nie było!..


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 28.02.2007r. - środa

sobota, 19 marca 2011 15:49

No i dziś ostatni dzień lutego. To całkiem jakby i zima dała sygnał do odwrotu. I rzeczywiście znów się ociepla. Tylko czy już na pewno ma się na wiosnę?

Wczoraj dostałam internetową paczkę z nasionami. Była tam także miniszklarenka, którą także zamówiłam. Od razu wsiałam do niej pory i selery.

Zbieram materiały do historii ogrodu. Udało mi się namówić Andrzeja Ha do współpracy. Projektował przepust pod dojazdem do naszego ogrodu. Ma mi przygotować mapkę. To już coś konkretnego. Jednak chyba sama będę musiała tę kronikę poprowadzić. Powiedziałam Hani, że plastyk to ze mnie nijaki, ale jakimiś wycinankami z "Działkowca" mogę udekorować kartki, zdjęcia podpisać też potrafię. Postaram się. A jak wyjdzie całkiem do niczego, to zrobi się nową. Chodzi o to, że kronika ma być gotowa na dożynki, bo ogród bierze udział w konkursie. A więc czasu za dużo nie ma.

 

W poniedziałek przyszły do mnie nauczycielki z PSP 32 z propozycją konkursu ze mną w tle. Ma to być międzyszkolny konkurs recytatorski, a teksty mają pochodzić z moich baśni. Muszę przyznać, że o takim wyróżnieniu nawet nie śniłam. Zaraz podzieliłam się wiadomością z moją przyjaciółką od poezji Krysią. Zapytałam ją, czy nie zaszczyciłaby konkursu. Przyznała, że propozycja ciekawa.

 

 

 


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 25.02.2007r. - niedziela

sobota, 19 marca 2011 15:13

Ciekawość, czy pod styropianem nie zamarzła woda w stawiku przygoniła mnie i dzisiaj do mojego Koperkowa. Przebiłam styropian drutem i okazało się, że rzeczywiście pod spodem jest woda. A może tylko lód był cieńszy niż wszędzie. Ciekawe, czy taki klocek styropianowy wystarczy za przerębel. W Internecie czytałam, że w sprzedaży są tzw. sztuczne przeręble. Są to właśnie krążki ze styropianu. Mają one jakby otwory wentylacyjne. Taki styropian co prawda wmarza w lód, ale pod nim woda nie zamarza. Poza tym takie krążki są łatwe w użyciu. Żeby nie sfrunęły z wiatrem, ja na swój klocek położyłam kamień. Mój wujek to widziałam, jak na jeziorze wycinał przerębel i wkładał do niego snopek słomy. Ale gdzie tutaj szukać słomy. Na przyszły rok, jak mój klocek nie zda egzaminu, kupię taki sklepowy krążek.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 24.02.2007r. - sobota

sobota, 19 marca 2011 11:59

No i spadł śnieg. Jest mroźno. Niesympatycznie. W szklarence woda w wiaderku przygotowana do podlewania rozsad zamarzła. Na śniegu ślady kocie, które szły do oczka i do kompostownika. Żadnych innych nie było. Nikogo też nie spotkałam po drodze. Może jeszcze było za rano.

Wyjątkowo nie znalazłam sobie żadnego zajęcia. Pokręciłam się chwilę i wróciłam do domu.

 

Dowartościowałam się dopiero w kuchni. Ugotowałam mięsną galaretę, kapustę z grochem i upiekłam placek drożdżowy. Przyniosłam z piwniczki trochę własnych dżemów. Jeszcze raz je przesmażyłam. Zawsze przesmażam, gdy przynoszę z piwniczki. Przy okazji odparuje się jeszcze trochę wody, no i taki dżem wydaje się być smaczniejszy po dłuższym leżakowaniu. Tak robiła moja teściowa i ja tak robię. Ach, jak ja lubię być taką prawdziwą gospochą. Jak się pracuje od rana do wieczora to nie ma czasu na wystawną kuchnię

 

Kapusta kwaszona o tej porze może być zbyt kwaśna. Można ją mocniej wypłukać. Jeśli jeszcze jest zbyt kwaśna można przed podaniem dodać trochę cukru. Jeśli chodzi o dodatek cebuli do potrawy - ja ją dodaję przed samym podaniem, przysmażoną na złoty kolor wraz ze skwareczkami na wierzch. Nie wszyscy lubią skwareczki i smażoną cebulę. Groch, żeby się nie przypalił ja "gotuję" w piekarniku (bez przykrycia, żeby nie wykipiał i nie zalał piekarnika). Do potrawy na koniec gotowania można dodać także różne przyprawy: pieprz i majeranek lub kminek. Kapustę można gorącą zamknąć w zakręcanych słoikach, albo zimną zamrozić w torebkach foliowych.

Na "głoda" jak znalazł.

Wieczorem byłam na spotkaniu "Bractwa Rowerowego". Też zakręceni pozytywnie. Lubię takich, ale na rowerze dawno nie jeździłam i nie wiem, czy kiedyś wsiądę. Poza tym trzeba mieć rower, najlepiej damkę i do tego lekką, bo kręgosłup już nie ten, a dla mnie drugie piętro to nie parter.

 

W tym tygodniu także nie nudziłam się. Zbierałam telefonicznie informacje od działkowiczów na temat ogrodu. Kronikę powinno się zacząć jakimś wstępem. Najlepiej od historii.

 

W miniony wtorek byłam na karnawałowym koncercie Zespołu Szkół Muzycznych. Tym razem dyrygował sam "szef", czyli Zdzisław Włodarski. Ania grała na waltorni, a stowarzyszenie muzyczne (w tym i ja) sprzedawało cegiełki na budowę nowej szkoły. Byli bardzo ważni goście. Ci co grosza nie pożałowali dostawali w podziękowaniu "Baśń o fletni Pana". Baśń ta, to pierwsza cegiełka stowarzyszenia na budowę szkoły muzycznej. Napisałam ją jeszcze w 2003 roku. Zilustrowali ją w ramach zajęć szkolnych uczniowie Zespołu Szkół Muzycznych pod kierunkiem mgr Ewy Florczyk. Stowarzyszenie ją wydało w dość dużym nakładzie - mamy więc czym się rządzić. A goście byli znamienici: ks. biskup Jan Długosz - "świeżo upieczony" Kawaler Orderu Uśmiechu, posłanka Lucyna Wiśniewska, prezydenci, radni. Był też nasz radny - Jakub Kluziński. Była bardzo sympatyczna atmosfera. Nic tylko budować szkołę. Skowronków jeszcze nie słychać, ale mówi się w kuluarach o 2009 roku.

 

We środę odwiedził mnie w moim sklepiku sportowiec-weteran. Gdzieś niedaleko pracuje ktoś z rodziny, zajrzał więc do mnie. Jet emerytowanym inżynierem rybakiem. Niedawno sprowadził się do Radomia, bo stąd pochodzi jego żona. Dałam mu kontakt do Związku Emerytów i Rencistów. Może oni wezmą go pod swoje skrzydła.

Po pracy zaś było u mnie spotkanie w sprawie szachów. Jednak stwierdziliśmy, że bez decyzji prezydenta nic nie zrobimy.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 18.02.2007r. - niedziela

sobota, 19 marca 2011 9:22

Poznałam dziś ciekawego gościa - sportowca. Trenował skok w dal. Bieżnię zrobił sobie z piasku sam - wzdłuż ścieżki, która prowadzi do ogrodu. Piasku na naszych polach pod dostatkiem. Rozbieg wzmocnił trochę żużlem. Jakby nie patrzeć - porządna bieżnia. Obserwuję ją od jesieni ubiegłego roku. Myślałam, że to młodzież ćwiczy. Dziś udało mi się odkryć użytkownika. Przystojny facet w emerytalnym wieku. Grama nadwagi. Elegancki dresik. Zagadnęłam go o bieżnię. Powiedział, że w ubiegłym roku w innym miejscu ćwiczył, ale tam mu bieżnię psuto. Tutaj na razie nikt mu nie przeszkadza i myśli zostać na dłużej. Mieszka niedaleko. Przygotowuje się do halowych mistrzostw Polski weteranów, które mają odbyć się w marcu w Grudziądzu. Ma już na swoim koncie wiele sukcesów, ale teraz liczy na jakiś medal. Przedstawił mi się, ale jakoś tak, że nie całkiem zapamiętałam, a nie chciałam wypytywać. Nazwisko - chyba na literę "N", a na imię na pewno Jerzy. Zapytałam go czy zna pana Jerzego Przyborowskiego. A jakże - to jego rywal i to bardzo poważny. Ja z kolei znam pana Przyborowskiego jako przewodniczącego Społecznego Komitetu Ochrony Zabytkowego Cmentarza Rzymskokatolickiego, ale także wiem że nadal uprawia sport. No i tak od słowa do słowa doszliśmy do polityki. Pan Jerzy narzekał, że trudno dziś o sponsorów. Ja także ponarzekałam na swoich sponsorów, że coraz mniej ich mam. Powoli doszliśmy do Kocham Radom, że nawet dziś napisałam maila do Jakuba o tym ciekawym gościu. I pomyśleć, że ciekawych ludzi można spotkać wszędzie, nawet na ugorach.

Jak wracał z działeczki już sportowca nie było.

Dziś zrobiłam trochę porządku w piwnicy w domu. Niestety blokowe piwnice nie nadają się na przechowalnię warzyw. Złożone jesienią marchew i czarna rzepa właśnie wyniosłam na kompost.

 

Piękny dzisiejszy dzień. Aż nie chciało się iść do domu. Popracowałam sobie w szklarence. Posiałam w doniczkach i kubeczkach sałatę i rzodkiewkę. Także aster peoniowy i werbenę. Doświadczalnie przeniosłam flance sałaty z pola do szklarenki. Wysiałam także koperek. Może uda mi się mieć wcześniejszy. Zrobiłam sobie kawę z grilla, a potem dojechał małżonek i jeszcze wypiliśmy po herbatce. Chyba zimy już nie będzie, bo wszystko budzi się do życia, choćby na przykład ta sałata, a to dopiero luty. Teraz są takie zamieszania w pogodzie. Kiedyś, za mojej młodości, wszystkie pory roku były kalendarzowe. Jak zima to zima, a jak lato to lato. Teraz niekoniecznie.

 

Powiadomiłam Hanię, że właśnie nasz ogród zaistniał w Internecie na mojej stronie. Zaraz sprawdziła na swoim komputerze. Nawet jej się podobało.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 17.02.2007r. - sobota

piątek, 18 marca 2011 20:43

Mroźna i zimna była dzisiejsza sobota emerycka, ale słoneczna, bez śniegu. Widziałam już rybki w moim stawiku. Pięknie prezentowały się pod cieniutkim lodem. Jakby były za szybą. Była między nimi tylko jedna duża rybka. Może pozostałe jeszcze są zamulone, czyli siedzą w mule na dnie oczka, a może nie przeżyły zimy?

Zajrzałam do piwniczki. Najlepiej przechowuje się pasternak. Por z wierzchu dostał za dużo wilgoci i liście trochę podgniły. Trochę ją przewietrzyłam.

Myślałam, że może posadzę czosnek, ale ziemia jeszcze skuta lodem.

Już zaglądają działkowicze. Pod względem frekwencji, to chyba ja jestem jedną z nielicznych, która tak często odwiedza swoją działeczkę. Może dlatego, że mam blisko i jeszcze mnie "kręci".

 

Założyłam podstronę na swojej stronie internetowej dla naszego ogrodu. To jakby uzupełnienie dla kroniki ogrodu, którą zgodziłam się poprowadzić. Dziś skanowałam zdjęcia. Myślę, że czeka mnie sporo mrówczej pracy.

Dzisiejszy dzień w większości internetowy. Złożyłam zamówienie na nasiona w "Ogrodniczy24". Niby nie szalałam, a zamówienie wyszło na ok. 120 złotych.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 14.02.2007r. - środa

czwartek, 17 marca 2011 20:25

Dziś "walentynki". Największą niespodziankę zrobiły mi dzieci. Moi czytelnicy z PSP 32. Przyszły całą klasą ze swoją wychowawczynią do mojego sklepiku i chórem zaśpiewały mi "Sto lat". Nie powiem. Wzruszyłam się.

                    

 

Życzeń dostałam bardzo dużo, także bardzo dużo prezentów, telefonów, maili. Dostałam także dowcipny prezent. Przyniósł mi go do sklepiku listonosz. Był to list z Torunia. Rozpakowałam go na ladzie. Były w nim 3 moherowe mini bereciki. Jeden fioletowy, a dwa niebieskie. Oj, było śmiechu. A ja, jak co roku, częstowałam wszystkich czerwonymi serduszkami. Niektórzy chwalili się moimi serduszkami z poprzednich lat i przyklejali do portfeli kolejne do kolekcji.

Niesamowici są moi klienci.

 

Wieczorem walentynki w rodzinnym gronie z sąsiadami. Najbardziej smakowały śledzie. Robię je z cebulką w oleju, skrapiam cytryną i dodaję suszoną bazylię. Tak robiła moja teściowa i takie nam najbardziej smakują.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 11.02.2007r. - niedziela

czwartek, 17 marca 2011 19:50

"Baśń o Eulalii" zakończona i przygotowana do korekty. Kiedy kolejna? Nie wiem. Jestem "wypalona". Muszę poczekać, aż naładują się akumulatory. Jeśli jeszcze się naładują.

 

Tymczasem przymierzam się do pracy nad szczególnym dziennikiem. W czasie choroby Irki nie radziłam sobie z własnymi emocjami. Nie było pod ręką rękawa, w który mogłabym się wypłakać.

Były tylko luźne kartki i długopisy. Pisałam i płakałam, płakałam i pisałam. W tym roku minie 5.rocznica jej śmierci. Chciałabym, dla uczczenia jej pamięci, uporządkować zapłakane kartki. Tytuł dziennika będzie "Dlaczego ja". Było to pytanie, które postawiła Irka nie tylko mnie.

 

Zamierzam też założyć córkom moją "książkę kucharską". To pomysł zapożyczony od Irki. Ona nawet miała w planie ją wydać. Tekst był już prawie przygotowany. Pracowała nad zdjęciami. Zabrakło Jej czasu...


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 10.02.2007r. - sobota

środa, 16 marca 2011 20:34

Już myślałam, że zacznę grzebać w ziemi, a tu zima powraca. Przed południem znowu zaczął padać śnieg. Zdążyłam zanieść kompost i wrócić do domu.

A w domu, jak to w domu - zawsze jakieś zajęcie. Na dziś zaplanowałam większe pranie. Niestety, coś się stało z pralką, że zaczęła źle wirować. Z trudem, ale udało mi się odkręcić filtr. Jak się okazało, było w nim pełno "śmieci": dwu- i dziesięciogroszówki, wsuwki do włosów, kawałki foliowej torebki, nawet kawałek suwaka, guziki i bardzo dużo kamienia. Niewiarygodne, skąd się to wszystko tam wzięło.

Rozmroziłam także lodówkę, bo już jej się należało. Ugotowałam "zimne nóżki". Dawno nie jedliśmy. Pyszne wyszły. Małżonek zawiezie jutro córkom do Warszawy.

 

W miniony poniedziałek miałam "Szufladę". Gościliśmy poetę i satyryka Mariana Frąka i śpiewającego Niemena Darka Bernatka z chórkiem. Bernatek pochodzi z Szydłowca. Jest w wieku moich starszych córek. To szczególny talent. Nagrodziliśmy go wielkimi brawami. Szufladowicze urządzili i dla mnie miłą niespodziankę - walentynkową laurkę z wierszykiem wraz z chóralnym "Sto lat". Miło.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

sobota, 31 marca 2018

Licznik odwiedzin:  68 906  

Kalendarz

« marzec »
pn wt śr cz pt sb nd
   01020304
05060708091011
12131415161718
19202122232425
262728293031 

O moim bloogu

------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara

Ulubione strony

BLOGI PRZYJACIÓŁ

MOJA STRONA I MOJE BLOGI

Wyszukaj

Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:

Subskrypcja

Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie:

Statystyki

Odwiedziny: 68906
Bloog istnieje od: 2967 dni

Horoskop

Więcej w serwisach WP

Money.pl

Pytamy.pl