Bloog Wirtualna Polska
Są 1 279 323 bloogi | losowy blog | inne blogi | zaloguj się | załóż bloga
Kanał ATOM Kanał RSS

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 15.05.2006r. - poniedziałek

czwartek, 20 stycznia 2011 19:48

A dziś małżonek zabetonował grilla "Atlasem". Chodziło o to żeby nie uciekał dym dziurami, ale i także o to, żeby ktoś go po prostu nie ukradł. Takiej ciężkiej konstrukcji nikt nie ruszy.

A ja w tym czasie podlałam cały ogród. Zaczynają wschodzić warzywa, ale także ziele i perz. Oj będzie pracy. Mnóstwo pracy.

Wymyśliliśmy także, że zrobimy przy oczku przelew na bagienko z jakieś starej miski. Zasadzimy tam jakieś bagienne roślinki. Ale to już może w sobotę i jak będzie ładna pogoda, bo trzeba będzie trochę poszerzyć oczko.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 14.05.2006r. - niedziela

wtorek, 18 stycznia 2011 23:07

Cały dzień pogoda nieciekawa. Chłodno, od czasu do czasu trochę padało. Ale zdążyłam zasadzić mietelnik, zamiast żywopłotu, co w ubiegłym roku nie wyszedł. W tym roku niech więc będzie ten jednoroczny, zawsze trochę zasłoni tę brzydką siatkę od ulicy. A do prawdziwego żywopłotu muszę jednak lepiej się przyłożyć. Z powodu deszczyków znalazłam sobie zajęcie w szklarence. I dobrze, bo zapomniałam, że chwasty pod folią także rosną.

Wieczorem przyjechał małżonek z Anią. Przywieźli wózek do węża i ... betonowego grilla. Kupili go w markecie. Montowali do późnego wieczora. Za bardzo rozmowni nie byliśmy, więc i o cenę nie wypytywałam. Chcieli. Kupili. Fajnie. Na pewno przyda się, tym bardziej, że ja nie planuję mieć elektryczności.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 13.05.2006r. - sobota

wtorek, 18 stycznia 2011 22:44

Dziś trzynastego. Pracy na działce nie było. Całe popołudnie  przebimbane. Kolega Andrzej Ha idąc na swoją działkę, a musi przejść obok mojej, zobaczył mnie i wstąpił "na chwilę". Pogadaliśmy o "starych Polakach", czyli o naszych koleżankach i kolegach drogowcach. Oczywiście zauważył także, że ostro wzięłam się do pracy w polu. Że już bardzo dużo jest zrobione. Poprosiłam go o trochę fachowych rad, z przyjemnością mi ich udzielał. Potem przyjechał małżonek, ale pogaduchy szły dalej. Było nawet sympatycznie, choć małżonek specjalnie nie włączał się do dyskusji. Kupił siatkę do oczka i wyławiał śmieci, czyli płatki kwiatów, które powpadały do oczka z pobliskiej renglody.

Dziś do domu nie musiałam wracać pieszo. Pojechałam samochodem.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 10.05.2006r. - środa

wtorek, 18 stycznia 2011 22:24

Atmosfera małżeńska poprawia się. Dostałam dziś propozycję, że jak chcę, to mogę wyjść godzinę wcześniej z pracy. Więc jak tylko nadeszła ta "godzina" natychmiast ubrałam się i wyszłam.

Tak więc znów mogłam trzy godziny poświęcić swojej działce.

Skończyłam pierwszy skalniak. W zamyśle będą tam kwiaty cebulowe: tulipany, lilie itp. Jako margines od sadku i planowanej "polskiej łączki", powinien ładnie się prezentować.

Dziś zrobiłam także porządek z zeszłorocznymi liśćmi, które jakoś nie mogły wyschnąć, żeby je spalić. Więc po prostu wyniosłam je na ogólne wysypisko. 10 wiaderek wyniosłam. Znów się naszarpałam. Ale jeszcze żeby było mało, placyk po liściach skopałam i zagrabiłam. I jeszcze posadziłam na części cebulę dymkę. Nie wiem czy wyrośnie na cebulę, niechby na szczypior - to już będę zadowolona. Dymka, koloru czerwonego, z przeceny, bo już po sezonie, po 1 zł za całą siatkę 0,5 kg. Na pozostałej części poletka może zasieję pasternak, ale nie mam jeszcze nasion.

Do domu doszłam ledwo co. Tym razem dodatkowo rozbolały lędźwia. Może postawię sobie na nich gumową bańkę. Czasem tak robię. Czy pomaga - nie wiem. Może to tylko sugestia.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 9.05.2006r. - wtorek

wtorek, 18 stycznia 2011 21:50

Była 16.30. Do sklepiku przyjechał na chwilę Janusz Pe, miał zaraz wracać do domu. Poprosiłam małżonka, żeby mnie zwolnił, że mam "podwózkę" do domu. Nie protestował, choć ani jemu, ani mnie po wczorajszym incydencie humory nie poprawiły się.

Janusz podrzucił mnie pod ugory. Siedem minut i byłam w ukochanym, wczoraj wyśmianym, Koperkowie. Ale co tam.

Zajrzałam do oczka. Żab nie było. Uciekły? Rybek widziałam tylko dwie. Może dwie schowały się na dno ze strachu. Jakby nie patrzeć dla ryb przeprowadzka to także stress.

Oczko już "wciąga". Pół godziny medytacji przy nim, a cały miniony dzień poszedł w niepamięć. Jakbym dziś w ogóle nie pracowała, tylko od rana na działce.

Trzy godziny przy skalniaku prawym. Kłęby perzu i ptasiego rdestu. Był tak zarośnięty, że po prostu musiałam powykopywać wszystkie kwiaty, żeby dostać się do chwastów. Z oddzielaniem też nie było tak łatwo. Żebym to ja jeszcze tak na 100% wiedziała, które to kwiaty, a które to chwasty. Jak wyjdzie. tak wyjdzie. Najwyżej będę miała rasowe ziele. Praca idzie bardzo powoli, ale idzie - wg powiedzenia, że "kropla wody drąży skały".

Dziś pracowałam bardzo ciężko. Chyba przesiliłam się, może wynosząc perz do wysypiska, bo jak wracałam do domu bardzo rozbolał mnie dół brzucha, jakby od jajnika. Co prawda tę boleść mam już od roku, ale dziś to pewnie się przeforsowałam i dlatego bardziej boli. Jak będzie jutro?


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 8.05.2006r. - poniedziałek

wtorek, 18 stycznia 2011 20:40

Dziś opadły mi skrzydła, krew odpłynęła do stóp, siły gdzieś wyparowały.

Spotkała mnie ogromna przykrość, żeby nie nazwać tego afrontem, czy wręcz znieważeniem.

I to ze strony mojego małżonka. Bardzo się zdenerwowałam. Gdyby nie to "radomskie zesłanie" pewnie bym poleciała wypłakać się do matki, siostry, czy jakiejś przyjaciółki. Ale jestem tu sama i ten papier na otarcie łez. A było tak:

Było już po obiedzie. Do sklepiku przyszła klientka (emerytka-wdowa). Handluje na targu ciuchami. Zwykle jest niesympatyczna, zgorzkniała, niezadowolona, niedowartościowana. Chyba taka jej natura. Ale moja klientka - więc jak każdą, wysłuchuję cierpliwie i z uśmiechem. Zrobiła jakieś tam bardzo skromne zakupy, raczej jako pretekst do pogaduszek i zaczęła rozwodzić się na temat sanatorium, bo właśnie chce się wybrać. Raz-dwa razy w roku gdzieś wyjeżdża: a to na wczasy, a to do sanatorium, albo gdzieś na wycieczkę. Goni ją. Zwiedziła już Polskę i sporo zagranicę. W wielu miejscach była po kilka razy. Teraz szuka coś ciekawego, może ja jej coś poradzę, bo musi zmienić klimat. Oczywiście nie komentowałam jej sposobów wypoczynku. Każdy wypoczywa jak chce i na ile go stać. Ostatecznie ma emeryturę, jeszcze dorabia. Nigdy nie mówiła o swoim synu, jak mu się powodzi, ani o wnukach. Może są daleko, a może nie ma z nimi kontaktu. Różnie przecież w życiu bywa. Kiedyś tylko wspomniała, że ma syna. Uśmiechnęłam się więc do niej, bo cóż mam jej do powiedzenia, że ja nawet nie posiadam paszportu, a na wczasach byłam w całym swoim 55 letnim życiu dwa razy, w sanatorium raptem jeden raz? Że nie mam doświadczenia, że nie mam się czym chwalić? Więc żeby także wyjść na choć trochę "ważną" odpowiedziałam jej, że ja właśnie rozwiązałam sobie na starość wszelkie sprawy urlopowe. Kupiłam sobie działkę i nie muszę myśleć, gdzie mam jechać, bo mam swoją naturę i swoje niebo.

Ależ ją to rozśmieszyło. Akurat na ten moment wszedł do sklepiku mój małżonek i ona do niego, że właśnie rozmawiałyśmy o wczasach i zaczyna wyśmiewać się z mojej działki. Przyznam, że bardzo mnie ruszyło jej "wyrokowanie". Powiedziała małżonkowi, że jestem fajną kobietą, a robię się na starą "bobkę". Co miałam jej powiedzieć, że mojego małżonka nie stać na rodzinne wczasy? Małżonek nie chcąc "konfrontacji" we trójkę wysłał mnie po jakąś bzdurną rzecz na magazyn. Jak wróciłam jej już nie było, a mój małżonek podsumował mnie słowami: widzisz jak skwitowała twoją działkę? Powiedział to takim tonem, z taką miną, jakby wylał na mnie wiadro pomyi. Zamurowało mnie, że nic nie odpowiedziałam. I długo nie odzywałam się do niego. Wyczuł, że coś jest ze mną nie tak. W końcu mówi, że chce pojechać po rybki do oczka. Powiedziałam jemu, że nie musi, bo skoro dla niego priorytetem jest opinia byle jakiej klientki, to ja dziękuję, łaski nie potrzebuję. Oczywiście, zaraz zważniał. Całkiem przestaliśmy ze sobą rozmawiać.

Na działce dziś nie byłam, bo nie miałam czasu. Praca społeczna. Wieczorem dowiedziałam się od Ani, że kupili 8 rybek (japońce) i wpuścili do oczka. Dwie padły od razu.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 7.05.2006r. - niedziela

niedziela, 16 stycznia 2011 22:23

Wybrałyśmy się z Anią na zakupy do E.Leclerka. Chciałam kupić pelargonie na balkon, ale nie było. Kupiliśmy je dopiero w Nomi, ale to już była specjalna wyprawa samochodem. Od razu zrobiłam na balkonie porządek. Wymieniłam nawet starą ziemię na nową. Na działeczkę dotarłam dopiero na 15.oo.

I znowu niespodzianka i prezent od małżonka. Pojechał i on z Anią na zakupy. Przywieźli mi ręczną kosiarkę, dwa plastykowe krzesła koloru ciemna zieleń i dwa taborety na 3 nogi, jak dla rybaków. W zamyśle było, że może na siedząco da się plewić. Chyba zauważył, że dokucza mi kręgosłup. Ale, że się nie skarżę to pomyślał o tych taboretach. Ale dlaczego dwa? Czyżby i sam myślał wziąć się do plewienia? Wątpię.

Przywieźli także kaczeńców, trawy, tataraku i jeszcze trochę kamieni. I dwie żaby. Ustroiliśmy oczko.

I zrobiliśmy sobie grilla. Było przesympatycznie.

W międzyczasie jeszcze posadziłam pomidory (moje flance) i walczyłam z perzem na skalniaku. Mnóstwo tego. Kręgosłup nie poddaje się i boli, ale ja także nie poddaję się i pracuję uparcie.

Dobrze, że nie musiałam pieszo wracać do domu.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 6.05.2006r. - sobota

niedziela, 16 stycznia 2011 21:44

Praca nad oczkiem nadal trwa. Małżonek jeszcze dowiózł kamieni swoim Polonezem (porządny, mocny samochód, skoro wytrzymał taki ciężar). Teraz już tylko będzie się uzupełniać dziury, ale to już do mnie będzie należało. Po drodze, jak idę przez te ugory, pełno jest kamieni. Po prostu - trzeba je powoli znosić i układać.

Byliśmy dziś u kuzyna - Pawła Gie, który ma przy domu oczko już kilka lat. Ma w nim także kolorowe rybki i różne rośliny. Ma także i to przede wszystkim doświadczenie. Pojechaliśmy więc, żeby trochę uzupełnić wiedzę, bardziej praktyczną. Poczęstował nas jakimiś kłączami. Zrobiłam z nich 4 doniczki. Także jego sposobem przesadziłam kaczeńce, ale nie wiem czy to przesadzenie im nie zaszkodzi.

Nadal walczę z chwastami na skalniaku. Ciężka materia.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 5.05.2006r. - piątek

niedziela, 16 stycznia 2011 21:28

Dziś do sklepiku przyszła pani Grażyna Ka ze swoim malutkim synkiem Józiem. Przyszli do kościoła na mszę na 15.oo i po drodze wstąpili do mnie. Pani Grażyna pytała, czy nie potrzebuję jaśminu. Co prawda dostałam już od mojej klientki, już nawet rośnie. Ale sobie pomyślałam, że może ma jakąś inną odmianę, to z chęcią przyjmę. Miejsce na pewno się znajdzie. Ma mi przynieść. Pani Grażyna jakby jeszcze o coś chciała zapytać. Może o winorośl? Pamiętałam jej zapowiedź z ubiegłego roku. Ale skoro nie pytała to i ja nie wychylałam się ze swoim domysłem. Poza tym miałam sporo klientów i nie bardzo miałam czas na pogawędkę.

Zabrałam się za skalniaczek przy ścieżce. Pracowałam w pocie czoła 1,5 godziny. Ciężka praca, trzeba się bardzo naschylać.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 4.05.2006r. - czwartek

niedziela, 16 stycznia 2011 21:13

Dziś po pracy znów okładaliśmy kamieniami brzeg oczka. Dopiero jest połowa obwodu, może trochę więcej. Trzeba będzie jeszcze ze dwa polonezy dowieźć. Ale małżonek ma już kamienie "nagrane" ile mu będzie potrzeba. Nie pytam ile go kosztują, wiem tylko że od cerekiewskiego sąsiada. Ale emocje!


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

sobota, 31 marca 2018

Licznik odwiedzin:  68 906  

Kalendarz

« marzec »
pn wt śr cz pt sb nd
   01020304
05060708091011
12131415161718
19202122232425
262728293031 

O moim bloogu

------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara

Ulubione strony

BLOGI PRZYJACIÓŁ

MOJA STRONA I MOJE BLOGI

Wyszukaj

Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:

Subskrypcja

Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie:

Statystyki

Odwiedziny: 68906
Bloog istnieje od: 2967 dni

Horoskop

Więcej w serwisach WP

Money.pl

Pytamy.pl