Bloog Wirtualna Polska
Są 1 279 324 bloogi | losowy blog | inne blogi | zaloguj się | załóż bloga
Kanał ATOM Kanał RSS

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 31.05.2006r. - środa

sobota, 22 stycznia 2011 17:25

A jednak złamałam się na tę lampę Biotron. Dałam dziś facetce zaliczę za pokwitowaniem. 1800 złotych z groszami. Może bym nie kupiła, ale widziałam, że i małżonek ma na nią ochotę. Jakby uwierzył w jej cudotwórczą moc (ma problemy z żylakami na nodze - chciałby uniknąć operacji). Trudno. Pójdą na nią dwie emerytury.

Dostałam dziś pocztą zieloną legitymację emeryta i dokument wyliczający emeryturę. Z wrażenia tętno mi się podniosło, ale fajnie. Przelewy będę dostawała około dwudziestego każdego miesiąca. Brzmi to bardzo obiecująco.

Odwiedziła mnie dziś pani Grażyna Gie, od której dostałam stołeczki. Poczęstowałam ją koprem i kwiatami. Podoba się jej u mnie.

Dziś zakończyłam podstawowe plewienie. Zaczęłam podwieszać pomidory w szklarni, ale zabrakło mi sznurka.

Do domu przyniosłam pierwszą sałatę. Jestem dumna. Jestem ważna.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 30.05.2006r. - wtorek

sobota, 22 stycznia 2011 17:10

Coś mi zaczęło dzwonić w uchu. Właściwie to może nie tak dzwoni, jak dudni. Czyżby od schylania się? Strach pomyśleć, bo co będzie z moim Koperkowem? Kto nim się zajmie tak szczerze jak ja? Powiedziałam w tajemnicy o tym mojej przyjaciółce Krysi Ka. Przyniosła mi do pracy lampę Biotron. Do wieczora ucho jakby trochę się uspokoiło. Może i dobra ta lampa. Tak ją ludzie chwalą. Ale jest bardzo droga. Jednej emerytury nie wystarczy. A poza tym gdzie siatka, remont domku? Chyba na razie muszę sobie to cudeńko odpuścić.

Ewa przyniosła mi roślinek nad oczko i kijanek. Musieliśmy niezwłocznie pojechać na działkę, żeby je wpuścić do oczka. Rybek to już nie widać. Może zjadły je koty, albo ptaki. Ciekawe czy kijanki się przyjmą.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 29.05.2006r. - poniedziałek

sobota, 22 stycznia 2011 16:55

Chwasty, chwasty, chwasty... Normalnie to już pachną nudą. Nie ma dnia, żeby ich nie było w planie. Zaczynam wymyślać przerywniki.

Tak więc dziś przygotowałam miejsce na rozsadnik, obok szklarenki przy kompostowniku.

Przesadziłam łubin z "pola" w lepsze miejsce. Ma rosnąć przy szklarence. Ciekawe czy się przyjmie, bo przesadzałam kwitnący. No i na koniec dnia zabrałam się za chwasty w zielniku, który sobie zaprojektowałam pomiędzy siatką od tylnych sąsiadów a oczkiem. Nie skończyłam. Zostało na godzinę pracy. Ciągle brakuje tej "godziny".


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 28.05.2006r. - niedziela

sobota, 22 stycznia 2011 16:44

Dzień bardzo ważny. Nareszcie udało mi się pokazać Ewie moją działkę. Umówiłyśmy się u mnie w domu. Przyszła z naręczem irysów ze swojej działki. Ja poczęstowałam ją obiadem, między innymi zupą koperkową (koperek z mojej działki). Po szybkim obiedzie poszłyśmy obejrzeć moje królestwo, czyli pietruszkowe Koperkowo. Pogoda była w kratkę. A to padało, a to było słonecznie, od czasu do czasu porywy wiatru. Cały wiosenno-letni przekrój pogodowy.

Ewa sama zrobiła sobie obchód moich zagonków. Powiedziała, że bardzo dużo pracy włożyłam, zaznaczając, że jest to prawdą. Ona wie najlepiej, jak moja praca wyglądała. Obiecała do mojego oczka ze swojego trochę roślinek. W międzyczasie przyjechał samochodem małżonek. Rozpalił nowego grilla. Upiekliśmy kiełbaski, nawet zagotowałam wody na herbatę (woda ze studni). Po pierwszej "uczcie" zagrzałam na grillu wody i pozmywałam naczynia. Grill od razu zdał egzamin. Jest fajny. Paliliśmy w nim normalnym drzewem i węglem drzewnym. Niesamowite wrażenie.

Na odjezdne poczęstowałam Ewę swoimi roślinkami z działki, w szczególności koprem, którego miałam bardzo dużo.

Małżonek z Ewą odjechali, a ja zabrałam się za dalsze plewienie i do domu dotarłam dopiero przed godz.22. Bardzo jestem szczęśliwa, że mam swoje Koperkowo, że nawet kręgosłup mniej boli.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 27.05.2006r. - sobota

sobota, 22 stycznia 2011 16:10

Sobota, praca do 14.oo, szybko obiad. Myślałam, że dziś zakończę plewienie. A tu niespodziewanie genealogiczni goście przyjechali z Kaszowa.

Przez kilka lat pracowałam nad rodzinnymi genealogiami. Dwa lata temu jakbym je wstępnie zamknęła. "Spisałam" prawie 2000 osób. Teraz "owoce" mojej pracy mnie (nas) odwiedzają. Jest przesympatycznie. No i są genealogiczne uzupełnienia, co najbardziej cieszy. Żartuję sobie, że jestem największą bazą danych o rodzinie. W rodzinie, szczególnie mojego męża, zyskałam wielkie uznanie. Genealogia mojej rodziny, z racji odległości, jeszcze nie zamknięta. Poza tym jest trudniejsza w poszukiwaniach.

Tak więc dziś na działeczkę dotarłam z opóźnieniem trzygodzinnym, plewienia nie skończyłam, a jutro mam mieć szczególnego gościa. Ma przyjechać Ewa Wu, moja przyjaciółka, "matka chrzestna" mojej działki. Chciałabym wypaść jak najlepiej.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 26.05.2006r. - piątek

sobota, 22 stycznia 2011 15:43

Dzień Matki. Zadzwoniłam do mojej mamy z życzeniami. Halina (moja starsza siostra) akurat wyjechała do Warszawy za swoimi sprawami, więc mogłyśmy sobie na luzie pogadać. Mama w marcu skończyła 81 lat. Ostatnio trochę chorowała, ale już czuje się lepiej i zaczęła wychodzić z domu. Nawet trochę plewiła w ogrodzie. Mojej kolejnej propozycji, że zabiorę ją do siebie, nawet nie chciała wysłuchać. Nie chce ani do Warszawy do siostry, ani do mnie do Radomia. Wszędzie jest złe powietrze, a ona przyzwyczajona na zdrowym, w mieście będzie się dusić. To jej główny argument. Poza tym musi opiekować się Haliny kotami, których już sama nie wie ile jest w domu no i poskarżyła się, że Halina zabiera jej emeryturę na swoje długi. I cóż ja mogę jej poradzić, skoro nie chce się wyrwać z tego "zaklętego kręgu". Zabrać ją nakazem policji? Porwać? Póki się nie biją...Jak jest sposobność pogadamy przez telefon i tyle. Żal mi jej.

Moje córki też o mnie pamiętały.

Dziś drugi dzień wizyty papieża. Ludzie jakby niezadowoleni z zachowania papieża. że nie zatrzymał się przed gettem warszawskim. Ciekawe jak będzie w Oświęcimiu. Informacje podały, że samochód papieski przejechał obok pomnika Powstania Warszawskiego, że Benedykt XVI pobłogosławił wiernych. Także jeśli chodzi o getto warszawskie. Papieski samochód przejechał obok pomnika Bohaterów Getta. Papież pozdrowił tłum wiernych. Może ludziom chodziło o to, że nie zatrzymywał się przed pomnikami. Może nie miał tego w protokole.

 W takim nastroju to najlepiej być na działce. Urwałam się o godz 17.oo i do godz. 21 walczyłam z chwastami. Teraz dopiero widać efekt mojej pracy. Co już wzeszło, a co jeszcze siedzi. Najlepiej wzeszedł zeszłoroczny koper.

Pani Krysia przez siatkę narzekała na swój własny los, na rodzinne problemy. Ale ja nie specjalnie wsłuchiwałam się w jej biedę. Mama mnie jakoś uczuliła, żeby za bardzo nie wsłuchiwać się w ludzką biedę, bo się od nich odczepi, a do ciebie się przyczepi. I tak jakoś przy dzisiejszym Dniu Matki przyszło mi to do głowy. Spokojnie więc sobie plewiłam nachylona, od czasu do czasu prostując kręgosłup. Dopiero, jak się wyprostowałam mogłam do niej trochę się uśmiechnąć i wtrącić dwa zdania.

Do domu znów narwałam rzodkiewek i ... kopru.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 25.05.2006r. - czwartek

sobota, 22 stycznia 2011 14:51

Dziś rozpoczął swoją pierwszą wizytę w Polsce papież Benedykt XVI. Jutro szkoły i niektóre instytucje mają święto - nie pracują. Tylko handel normalny.

 Dziś miało padać, ale nie padało, więc poszłam plewić i podlać warzywnik. Zeszło trzy godziny.

 Rzodkiewka. Moja pierwsza własna rzodkiewka "Krakowianka". Mój pierwszy plon. Na razie malutka, ale już do domu na kolację zaniosłam. Ależ smakuje.

 Ibuprom jest OK.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 24.05.2006r. - środa

sobota, 22 stycznia 2011 14:26

No to jestem emerytką. Właśnie wpłynęła pierwsza wpłata na moje emeryckie konto. Co prawda tylko trzycyfrowa, znaczy za bardzo szaleć nie mogę, ale zawsze coś i moje. Jeszcze nie zastanawiałam się nad pierwszymi inwestycjami w Koperkowie, ale na pewno jest wśród nich ogrodzenie. Moi sąsiedzi mają ładne, a moje jest byle jakie, że aż razi. Na pewno też muszę odświeżyć domek. Teraz tylko znaleźć odpowiednich majstrów, a z tymi jest coraz trudniej, a jak już się zgodzą to wołają takie sumy, że można zwątpić w sens własnej pracy, czyli w moim przypadku 10 godzin dziennie z wyjątkiem sobót (8 godzin) we własnym sklepiku.

Na razie swoimi planami nie dzieliłam się z małżonkiem, ale nieuchronnie taka rozmowa mnie czeka. Może nie będzie tak źle, jak sobie wyobrażam.

Wczoraj nie byłam na działeczce. Byłam zaproszona do "Resursy Obywatelskiej " z racji pierwszego jubileuszu miesięcznika "Resursa". Nie mogłam nie być, skoro dostałam osobiste zaproszenie od ważnej osoby. Były ciasteczka, kawa, herbata i znajomi. Było miło. Może i dobrze, że na chwilę oderwałam się od Koperkowa.

Za to dziś pourzędowaliśmy na działeczce we dwoje. Ja nawet do nocy. Małżonek stwierdził, że jednak musi grilla "dopieścić". Skądś przywiózł płytę chodnikową 50x50, żeby na niej ustawić konstrukcję, żeby nie stała bezpośrednio na ziemi, a i schowek na drewno będzie lepszy, bo drewno nie będzie leżało na ziemi. Z pomocą bocznego sąsiada pana Tadeusza grilla poprawili. A co przy tym temacie było mądrych dyskusji? Pan Tadeusz - fachowiec, choć z jedną nogą mniej sprawną, ale super się spisał. Właściwie to on go ustawił, małżonek tylko mu pomagał. Pani Krysia, jego żona i ja tylko podziwialiśmy ich pracę. Postawili trochę ukosem do linii prostopadło-równoległych, które jakby są osnową mojej działki. Palenisko jest skierowane w stronę oczka, czyli w stronę zachodnio-południową z przewagą zachodu. Róża wiatrów dla radomskiego lotniska, a Koperkowo jest jakby w jego klimacie, wskazuje na wiatry głównie z kierunku zachodniego 35-40%, z kierunku wschodniego 30-35% oraz 25-30% z pozostałych kierunków. A więc wydaje się, że dobrze ustawili grilla, bo rzecz w tym, żeby to głównie wiatr dmuchał na palenisko, a nie ja moimi płucami.

Teraz słów kilka o warzywniku. Groch wzeszedł bardzo słabo. Pewnie ptaki groch wydziobały, bo za płytko go wysiałam. W Internecie napisali, że ptaki potrafią zoczyć nasiona grochu, jak płytko wysiany, nawet z dużej wysokości. Dlatego też należy poletko zabezpieczać jakimiś gałązkami, żeby ich dzioby nie dostały się tak łatwo do nasion (strączkowych). A ja nie siałam go głęboko, bo chciałam żeby szybciej wykiełkował. Szkoda, że za późno o tym przeczytałam - będzie na następny rok nauczka. Oprócz tej "straty" stwierdziłam, że groch zaczynają zjadać mrówki. Dobrze, że małżonek miał ze sobą jakiś oprysk na drzewka i spryskał nim także groch.

A ja nadal biorę Ibuprom (teraz Max). Trochę znieczula, trochę uspokaja, trochę może i otumania, bo wyjątkowo jestem wyciszona z teraźniejszości. Bez niego pewnie bym nie mogła pracować fizycznie. Może jakoś się rozgimnastykuję i niebawem nie będzie mi potrzebny. Ale póki co - to funkcjonuję na tym Ibupromie . Plewię i podlewam zagonki konewką, bo z rozwijaniem i zwijaniem węża schodzi sporo czasu, a ja mam go bardzo mało.

 


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 22.05.2006r. - poniedziałek

sobota, 22 stycznia 2011 10:09

Przestawiłam beczkę na wodę. Poprzedni właściciele postawili ją pod kran bezpośrednio na gruncie. Beczka z niebieskiego plastyku, duża, na 200 litrów wody. Przy moim niskim wzroście było mi niewygodnie czerpać z niej wodę. Wpadłam więc na pomysł, żeby ją obniżyć i wkopałam ją dość znacznie w ziemię. Mimo że beczka była pusta, nie przypuszczałam, że to aż tak ciężka praca fizyczna i może raczej dla mężczyzny. Bardzo się zmęczyłam, że nawet musiałam usiąść i odpocząć. Z wysiłku drżały mi ręce i nogi. Ale satysfakcja z wykonanej pracy zadziałała jak balsam. Teraz mam wierzch beczki na wysokości pasa. Od razu zrobiłam próbę generalną, czyli napełniłam beczkę wodą i wyciągnęłam z niej kilka konewek. Jest lepiej, ale ...

Od dziś pierwsze plewienie zagonków. Zejdzie pewnie cały tydzień.

Do domu dowlokłam się. Wzięłam na noc Ibuprom. Może do jutra zmęczenie przejdzie.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

Z DZIAŁKOWEGO PAMIĘTNIKA - 21.05.2006r. - niedziela

czwartek, 20 stycznia 2011 20:48

Tydzień przeleciał szybko, że nie było kiedy nawet zapisać dnia w zeszycie.

We wtorek i środę nic się nie działo w Koperkowie, bo padał deszcz. Przez czwartek i piątek, także wczoraj, czyli przez trzy dni "siedziałam" w irysach. Są tak zarośnięte, że pewnie jeszcze nie jeden dzień w nich "posiedzę", ale dziś musiałam przerwać tę robotę, bo zagony już zarastają chwastami.

 

Dorobiliśmy w oczku bagienko. Zrobiliśmy je z wanienki w której kąpałam nasze córki, jak były malutkie. Przez dwadzieścia lat przeleżała w piwnicy, że może kiedyś się przyda. Ale nie przydała się, natomiast wyszła z mody i przy najbliższym sprzątaniu piwnicy pewnie trzeba by było ją wyrzucić na śmietnik. A tak będzie bagienkiem.

A więc: wykopałam mały dołek pod wanienkę i podsunęłam ją pod folię z oczka. Tą folią wyłożyłam tył wanienki i uformowałam jakby przelew. Dolałam wężem wody do oczka "z nadmiarem" , żeby zobaczyć jak przelew działa. Nie od razu było dobrze. Trzeba było jeszcze trochę poprawić tę "konstrukcje". Jak już wspólnie oceniliśmy, że będzie dobrze, nasypałam do wanienki urodzajnej ziemi. Wyklepałam błotko i zasadziłam w nim "ukradzioną" pod moim oknem balkonowym paproć. Zostało jeszcze miejsce może na tatarak, może na trzcinę...

Wczoraj małżonek kupił nowe rybki (nadal japońce). Tamte padły wszystkie. Pewnie jeszcze za czysta woda dla ryb. Może tym razem się uda, oczko ma już prawie trzy tygodnie, może jakiś "mikroklimat" w nim się utworzył przez ten czas. Zobaczymy.

 

Także kupił zielonej farby i zaczął malować płotek przy altance. Płotek tak suchy, że farbę szybko spijał, trzeba będzie jeszcze ze dwie puszki dokupić. Sam maluje, ja się nie wtrącam. Robię swoje.

Dziś głównie zajęłam się plewieniem (już drugim) w szklarence. Ziele rośnie w oczach, a warzywa bardzo powoli. No cóż. Podlałam róże nawozem do róż, ale na razie delikatnie, pół porcji. Jeszcze nie mam doświadczenia, więc żeby nie "spalić" wolałam dać mniejszą dawkę nawozu.

 

Nie powiem - kręgosłup daje o sobie znać. Dziś wzięłam dwa razy po tabletce Ibupromu. Trochę jakby ból mniejszy. Liczę, że się zahartuję, rozciągnę mięśnie i zakwasy się rozejdą. Bardzo liczę.


Podziel się
oceń
0
0

komentarze (0) | dodaj komentarz

sobota, 31 marca 2018

Licznik odwiedzin:  68 906  

Kalendarz

« marzec »
pn wt śr cz pt sb nd
   01020304
05060708091011
12131415161718
19202122232425
262728293031 

O moim bloogu

------Koperkowo--------- świat zamknięty w czterech --------arach ---------------- a zachwytu co niemiara

Ulubione strony

BLOGI PRZYJACIÓŁ

MOJA STRONA I MOJE BLOGI

Wyszukaj

Wpisz szukaną frazę i kliknij Szukaj:

Subskrypcja

Wpisz swój adres e-mail aby otrzymywać info o nowym wpisie:

Statystyki

Odwiedziny: 68906
Bloog istnieje od: 2967 dni

Horoskop

Więcej w serwisach WP

Money.pl

Pytamy.pl